Strona:PL Balzac - Gabinet starożytności.djvu/120

Ta strona została przepisana.

jają jeszcze nad naszemi głowami w ostatnich dniach życia.
Niestety! za trzy dni trzeba będzie uciekać, pościg weksli wystawionych lichwiarzom dobiegł swego ostatniego terminu. Wikturnjanowi przeszła przez głowę dzika myśl: uciec z księżną, zagrzebać się w jakimś nieznanym zakątku, gdzieś w Ameryce, północnej lub południowej; ale uciec z majątkiem, zostawiając wierzycieli jak dudków z ich wekslami. Aby ziścić ten plan, wystarczyłoby odciąć kawałek listu na którym był podpis du Croisiera, uczynić zeń przekaz i zanieść go do Kellerów.
Była to straszliwa walka, w której pociekły mu z oczu łzy i w której honor rodu zwyciężył, ale pod pewnym warunkiem. Wikturnjan chciał być pewnym pięknej Djany, uzależnił tedy wykonanie planu od jej zgody na wspólną ucieczkę.
Udał się do księżnej, na ulicę Faubourg-Saint Honoré; zastał ją w owym zalotnym negliżyku, który kosztował tyleż starań co pieniędzy i który pozwalał jej rozpoczynać rolę anioła od jedenastej rano.
Pani de Maufrigneuse była pogrążona w zadumie: pochłaniały ją też same niepokoje, ale znosiła je mężnie. Wśród rozmaitych natur jakie fizjologowie stwierdzili u kobiet, istnieje jedna, mająca w sobie coś straszliwego. Mieści ona w sobie siłę duszy, jasność spojrzenia, szybkość postanowień, chłód lub raczej decyzję w rzeczach których przeląkłby się mężczyzna. Cechy te kryją się pod pozorami najbardziej uroczej słabości. Te kobiety, jedyne wśród kobiet, przedstawiają po-