pobudzających tworów. Osobliwy jest stosunek jego samego do tych stworzonych przez siebie postaci kobiecych: podziw mięsza się z ironją, możnaby rzec że kocha je namiętnie ale bez złudzeń — a to jest podobno najmocniejsza, najniebezpieczniejsza miłość! — widzi w nich wraz wszystkie elementy destrukcyjne i wszystkie elementy twórcze: i w rezultacie, oczarowany ich wdziękiem, rozgrzesza je — czujemy to! — w duchu ze wszystkiego.
„Wielkie damy“ Balzaka bywały przedmiotem dość zabawnych kontrowersji krytycznych. Dwaj poważni profesorowie francuskiego fakultetu wymienili niegdyś w tej mierze ostre przycinki. Jedni krytycy podziwiali w nich genjusz uchwycenia typu, drudzy zarzucali, że te wielkie damy Balzaka działają i mówią jak przebrane gryzetki. I tej księżnej de Maufrigneuse nie oszczędzono, i w zachowaniu się jej w domu d’Esgrignonów, gdzie, jak zaznaczono z naciskiem, bawi pierwszy ras, znaleziono mnóstwo nietaktów! Ale to są — dla mnie przynajmniej — rysy czysto zewnętrzne. Jak zawsze u Balzaka, nawet z zewnętrznych fałszów wyłania się głęboka wewnętrzna prawda. Nawet świadectwo pani Hańskiej mnie nie przekonywa, gdyż podejrzewam, że jej ideał „wielkiej damy“ jest, mimo wszystko, ideałem wymarzonym na głębokiej prowincji. W świeżo ogłoszonych ciekawych listach pani Hańskiej do brata, hr. Adama Rzewuskiego (Revue Hebdomadaire, Nr. 51, 1924) znajdujemy mianowicie taki ustęp (przekładamy go z francuskiego):
Strona:PL Balzac - Gabinet starożytności.djvu/14
Ta strona została przepisana.