Strona:PL Balzac - Gabinet starożytności.djvu/143

Ta strona została przepisana.

two dopiero ma się zacząć, a trybunał nie wydał jeszcze wyroku.
— Nie jesteśmy w trybunale, odparł cierpko podprokurator; a zresztą my wiemy to wszystko.
— Prokurator nie wie jeszcze nic, odparła spoglądając nań z ironją. Wróci w te pędy z Izby posłów. Narządził mu pan robotę, z pewnością sam zechce zabrać głos.
Podprokurator zmarszczył gęste brwi, na czole jego zarysowały się spóźnione skrupuły. Nastało głębokie milczenie, w czasie którego słychać było jedynie rzucanie i zbieranie kart. Państwo Camusot, czując chłód z jakim się do nich wszyscy odnoszą, wyszli aby pozwolić spiskowcom rajcować dowoli.
— Mój drogi, rzekła na ulicy pani Camusot do męża, nadtoś się pospieszył. Poco budzić w tych ludziach podejrzenie, że nie wchodzisz w ich plany? Wypłatają ci jeszcze figla.
— Co mogą mi zrobić? jestem jedynym sędzią śledczym.
W tej chwili para natknęła się na Chesnela. Stary rejent poznał sędziego śledczego. Z bystrością ludzi, którzy zęby zjedli ta takich sprawach, zrozumiał, że losy domu d‘Esgrignon są w rękach tego człowieka.
— Panie sędzio, wykrzyknął poczciwiec, będziemy pana bardzo potrzebowali. Chcę panu powiedzieć tylko słowo. — Daruje mi pani, rzekł do sędziny, porywając jej męża.
Jako dobry spiskowiec, pani Camusot spoglądała z ukosa w stronę domu du Croisiera, aby przerwać to