Strona:PL Balzac - Gabinet starożytności.djvu/149

Ta strona została przepisana.

— Nie, ale po zamęściu mojej stryjecznej wnuczki, panny Duval, która będzie może kiedyś miała cztery miliony. Tę młodą osobę uznam w intercyzie spadkobierczynią moją i mojej żony, i wyswatasz ją pan swemu hrabiczowi.
— Nigdy! rzekł Chesnel.
— Nigdy? odparł du Croisier upojony swoim tryumfem. Dobranoc.
— Ja głupiec, powiedział sobie Chesnel, czemum się cofnął przed kłamstwem wobec takiego człowieka?
Du Croisier odszedł, rad że wszystko może unicestwić w imię swojej obrażonej dumy, nasyciwszy się upokorzeniem Chesnela, zważywszy w ręku losy pysznego domu w którym streszczała się arystokracja całej prowincji, oraz wycisnąwszy ślad swej nogi na piersi d‘Esgrignonów. Udał się do swego pokoju, zostawiając żonę z Chesnelem. W upojeniu swojem nie widział żadnej zapory do zwycięstwa; święcie wierzył, że sto tysięcy talarów zostały strwonione; aby je uzyskać, d‘Esgrignonowie musieliby sprzedać albo obdłużyć swoje dobra; sąd kryminalny był w jego oczach nieunikniony.
Sprawy o fałszerstwo zawsze można ułożyć, o ile się zwróci wyłudzoną kwotę. Ofiary tej zbrodni są to zazwyczaj ludzie bogaci, którym nie zależy na tem aby stać się przyczyną hańby nieopatrznego człowieka. Ale du Croisier nie chciał się wyrzec swoich praw chyba za dobrą cenę. Położył się tedy, rozmyślając o wspaniałem ziszczeniu swoich nadziei, czy to przez wyrok sądu, czy to przez to małżeństwo; rozkoszował się słysząc