że został bez wpływu, skazany na drugorzędną rolę. Ta fałszywa pozycja oddziałała na jego charakter, był cierpki i niezadowolony. Znużony swą polityczną dwulicowością, postanowił tajemnie stanąć na czele liberałów i wziąć w ten sposób górę nad du Croisierem. Postępowanie jego w sprawie hrabiego d‘Esgrignon było pierwszym krokiem na tej drodze. Wcielał on idealnie owo mieszczaństwo, któremu własne małostki przesłaniają wielkie interesy kraju; chimeryczne w swojej polityce, dziś za władzą a jutro przeciw niej, wszystko zdolne narazić a niczego nie zdolne ocalić, bolejące nad złem które sprawiło a nie przestające go wciąż płodzić, nie chcące uznać swej małości, nękające władzę której głosi się sługą, równocześnie pokorne i zuchwałe, żądające od ludu posłuchu, którego samo nie przestrzega wobec Korony, zazdrosne o wszelką wyższość którą chciałoby ściągnąć do swego poziomu; jakgdyby wielkość mogła być mała, jakgdyby władza mogła istnieć bez siły!
Prezydent był to mężczyzna wysoki, suchy i szczupły; czoło miał spadziste, rzadkie kasztanowate włosy, oczy nieco kose, popryszczoną cerę, zaciśnięte wargi. Wątły głos pokrywało astmatyczne syczenie. Żona jego była to rosła kobieta, uroczysta a rozrzucona; oblekała się w najdziwniejsze mody i stroiła się bez miary. Prezydentowa nadawała sobie tony królowej, nosiła jaskrawe kolory, nie zjawiła się na balu bez owego turbanu ulubionego Angielkom, który prowincja hoduje z takiem upodobaniem. Mając oboje razem cztery do pięciu tysięcy funtów renty, rozporządzali łącznie
Strona:PL Balzac - Gabinet starożytności.djvu/157
Ta strona została przepisana.