Strona:PL Balzac - Gabinet starożytności.djvu/180

Ta strona została przepisana.

go ocalić od wszystkiego, nawet od oskarżenia. Ale nie przegramy. Prokurator, którego kazałam uprzedzić o tem co się dzieje, pospiesza tuż za mną; nie mógł przybyć razem, chciał porozumieć się z ministrem.
Chesnel odpłacił księżnej sceną za scenę; zawinął się w szlafrok i upadł jej do nóg, które ucałował, nie omieszkając przeprosić za zapomnienie, którego przyczyną była radość.
— Jesteśmy ocaleni! wołał, wydając równocześnie rozkazy Brygidzie, aby przygotowała wszystko czego mogła potrzebować księżna po nocy spędzonej w po wozie.
Odwołał się do energji pięknej Djany, wykazując konieczność udania się do sędziego śledczego wcześnie rano, tak aby nikt nie wiedział o tym kroku i nie mógł nawet domyślać się przybycia księżnej de Maufrigneuse.
— Alboż nie mam paszportu w porządku? rzekła pokazując papier, w którym widniała jako wicehrabia Feliks de Vandenesse, referendarz i osobisty sekretarz Króla Imci. Czyż nie umiem dobrze grać roli mężczyzny? dodała odgarniając loki peruki à la Titus i machając szpicrutą.
— Ach, mościa księżno, jesteś pani aniołem! wykrzyknął Chesnel ze łzami w oczach. (Zawsze musiała być aniołem, nawet po męsku!) Zapnij pani surdut, zawiń się aż po oczy w płaszcz, przyjmij moje ramię i biegnijmy do Camusota, nim nas ktokolwiek spotka.
— Ujrzę tedy człowieka, który się nazywa Camusot? rzekła.