Strona:PL Balzac - Gabinet starożytności.djvu/50

Ta strona została przepisana.

dzieniec tak doskonały, jakim ojciec może pragnąć swego syna. Średniego wzrostu ale dobrze zbudowany, szczupły, delikatny na pozór ale muskularny, miał błękitne lśniące oczy d‘Esgrignonów, ich delikatnie wyrzeźbiony orli nos, ich klasyczny owal twarzy, ich włosy blond, białą cerę, szlachetny chód, cienkie wiązania, swobodną i wykwintną linię, które świadczą o rasie zarówno u ludzi jak u koni. Zręczny, zwinny we wszystkich ćwiczeniach ciała, strzelał świetnie z pistoletu, władał bronią jak święty Jerzy, jeździł konno jak kawalerzysta. Słowem, zadowalał wszystkie ambicje jakie rodzice przywiązują do powierzchowności dzieci, ambicje oparte zresztą na słusznej zasadzie, na nadzwyczajnym wpływie piękności. Piękność — przywilej podobny do przywileju szlachectwa — jest nie do nabycia; uznają ją wszędzie, często warta jest więcej niż majątek i talent, potrzebuje się tylko pokazać aby zwyciężyć, żąda się od niej tylko tego aby istniała.
Oprócz tych dwóch wielkich przywilejów, szlachectwa i urody, los obdarzył Wikturnjana d‘Esgrignon żywym umysłem, nadzwyczajną zdolnością pojmowania i dobrą pamięcią. Dzidki temu, wykształcenie jego dało piękne wyniki. Umiał o wiele więcej niż zazwyczaj młodzi panicze na prowincji, którzy wyrastają na myśliwych, palaczy i bardzo godnych właścicieli ziemskich, ale traktują dość lekceważąco naukę, literaturę, sztukę i poezję, talenty, których wyższość ich razi.
Te przyrodzone dary i to wychowanie miały wy starczyć aby ziścić kiedyś ambicje margrabiego d‘Esgrignon: widział swego syna marszałkiem Francji, je-