Strona:PL Balzac - Gabinet starożytności.djvu/57

Ta strona została przepisana.

W ważnych okolicznościach, Wikturnjan siadał, przybierał minę melancholijną i marzącą, kazał z siebie ciągnąć słówka strojąc miny. Nastraszywszy porządnie poczciwca, który zaczynał się lękać skutków tak upartego marnotrawstwa, przyznawał się do grzeszku, który latało się tysiącfrankowym banknotem.
Chesnel, poza swą kancelarią, miał około dwunastu tysięcy franków renty. Fundusz ten nie był niewyczerpany. Ośmdziesiąt tysięcy franków już schrupanych, to były jego oszczędności na czas gdyby margrabia posłał syna do Paryża, lub też gdyby chodziło o jakie dobre małżeństwo. Chesnel, widzący jasno rzeczy o ile Wikturnjana nie było przy nim, tracił kolejno złudzenia któremi pieścili się margrabia i jego siostra. Widząc w chłopcu zupełny brak wszelkiego statku, pragnął go ożenić z jakąś cnotliwą i roztropną szlachcianką. Pytał sam siebie, w jaki sposób młodzieniec może tak zacnie myśleć a tak źle się prowadzić, widząc że nazajutrz czyni rzeczy zupełnie przeciwne temu co postanowił wczoraj. Ale nie można nigdy spodziewać się niczego dobrego po młodym człowieku, który przyznaje się do błędów, żałuje ich i zaczyna je nanowo Ludzie o tęgim charakterze przyznają się do błędów tylko przed sobą i karzą się za nie sami. Co się tyczy słabych, ci osuwają się w wyjeżdżoną kolej, znajdując iż zbyt trudno jest iść po krawędzi. Wikturnjan, w którym tacy opiekunowie, wraz z jego kompanami i jego narowami osłabili sprężynę tajemnej dumy właściwe; ludziom wielkim, dał się stopniowo zagarnąć niemocy lekkoduchów, w momencie życia, w którym charakter