nie potwierdzała go historja. Na dworze Ludwika XVIII błyszczeli wówczas ludzie prawie obcy tym, którzy zdobili dwór Ludwika XV: rodziny Rivière, Blacas, d‘Avaray, Dambray, Vaublanc, Vitrolles, d‘Antichamp, la Rochejaquelein, Pasquier, Decazes, Lainé, Villèle, Bourdonnaye, etc. Jeżeli porównacie dwór Henryka IV z dworem Ludwika XIV, odnajdziecie ledwie pięć wielkich rodów: Villeroi, ulubieniec Ludwika XIV, był wnukiem sekretarza, który wypłynął za Karola IX. Bratanek Richelieu‘go jest już prawie niczem. D‘Esgrignonowie, udzielni niemal za Walezjuszów, wszechpotężni za Henryka IV, nie mieli żadnych widoków na dworze Ludwika XVIII, który o nich ani myślał. Dziś nazwiska równie świetne jak nazwiska panujących domów, tacy Foix-Grailly, d’Hérouville, z braku pieniędzy, jedynej potęgi naszych czasów, tkwią w mroku, który równa się wygaśnięciu.
Skoro tylko Wikturnjan przejrzał ten świat — a przejrzał go wyłącznie z tego punktu, czując się dotknięty równością paryską, potworem który pożarł za Restauracji ostatni szczątek hierarchji społecznej — zapragnął odzyskać swoje miejsce zapomocą niebezpiecznej, mimo iż stępionej broni, jaką nasz wiek pozostawił szlachcie. Zaczął naśladować tych, którzy drogo kupowali zainteresowanie Paryża, uczuł potrzebę posiadania koni, pięknych powozów, wszystkich przyborów nowoczesnego zbytku. Jak mu powie dział de Marsay[1] pierwszy dandys którego spotkał
- ↑ Wielkość i upadek Cezara Birotteau, Ojciec Goriol, Stracone złudzenia, Córka Ewy, Sekrety księżnej de Cadignan, Dziewczyna o złotych oczach, etc. >