i która została księżną de Cadignan dopiero później. Przyjaciółka księżnej de Langeais, wicehrabiny de Beauséant[1], dwóch znikłych gwiazd, żyła blisko z margrabiną d‘Espard[2], z którą walczyła w tej chwili o kruche berło mody. Można parantela wspierała ją długo; ale księżna należała do tego rodzaju kobiet, które, niewiadomo naco i jak, pochłonęłyby dochody ziemi i księżyca, gdyby je można było dosięgnąć. Charakter jej zarysowywał się dopiero, jeden de Marsay go zgłębił. Widząc że widam prowadzi Wikturnjana do tej rozkosznej osóbki, niebezpieczny dandys pochylił się do ucha Rastignaca:
— Mój drogi, rzekł, będzie z nim fit!
Ten trywjalny wykrzyknik cudownie przepowiedział bieg tej namiętności. Księżna de Maufrigneuse zapłonęła do Wikturnjana, przyjrzawszy mu się bardzo uważnie. Kochanek, któryby widział anielskie spojrzenie, jakiem podziękowała widamowi de Pamiers, uczułby się zazdrosny o taki wyraz przyjaźni. Kiedy kobieta czuje się, jak wobec widama, na terenie bez niebezpieczeństwa, wówczas jest niby koń puszczony na step: wówczas kobiety są naturalne, lubią może dawać w ten sposób próbkę swoich sekretnych czułości. Było to spojrzenie dyskretne, poufne, nie zdradzone w żadnem zwierciedle, nie zauważone przez nikogo.