Strona:PL Balzac - Historia wielkości i upadku Cezara Birotteau.djvu/101

Ta strona została uwierzytelniona.

pan pomaca, co za towar: a ciężki! Ani pięćdziesiąt nie idzie na funt! pełne to, robaczka ani na lekarstwo.
— Więc dobrze, niech mi pani odeśle sześć tysięcy na ulicę Faubourg du Temple, do mojej fabryki, jutro bardzo rano. Płatne za trzy miesiące.
— Będę się spieszyć jak panna do ślubu, migiem będzie pan miał wszystko. Uniżona sługa, panie merze, bez obrazy pańskiej. Ale, jeżeli to panu wszystko jedno, rzekła idąc za Cezarem na dziedziniec, wolałabym lepiej pańskie papierki na czterdzieści dni; za tanio panu oddałam, nie chcę w dodatku tracić precentu! Niby że ojciec Gigonnet też nie jest miękki, wysysa z nas duszę jak ten pająk z muchy.
— Więc dobrze, niech będzie, na pięćdziesiąt dni. Ale będziemy ważyć po sto funtów, żeby nie było pustych. Inaczej nic z interesu.
— Uhm, pies stary, zna się na rzeczy, mruknęła pani Madou. Nie da sobie zawrócić kontramary. To te hycle z ulicy Lombardzkiej tak go wyuczyły! te wilczyska zawsze zwąchają się między sobą, aby zjadać biedne baranki.
Baranek miał pięć stóp wysokości i trzy stopy średnicy, podobny był do stogu siana ubranego w prążkowaną wełnę, bez wcięcia w pasie.
Perfumiarz zatopiony w swoich kombinacjach, medytował, idąc ulicą św. Honorjusza, o swoim pojedynku z olejkiem Makassar, obmyślał etykietki, kształt flaszeczek, opieczętowanie, kolor afiszów. I powiadają, że w handlu niema poezji! Newton nie więcej poczynił obliczeń do słynnego dwumianu, co Birotteau dla swego Komagenu, esencji ma porost włosów (z olejku bowiem przeszedł na esencję, wędrował od jednego terminu do drugiego, nie rozumiejąc ich znaczeń). Wszystkie kombinacje cisnęły się w jego głowie, a on brał tę czynność w próżni za tryumfalne funkcje talentu. Zatopiony w myślach, minął ulicę des Bourdonnais i musiał się wrócić, przypomniawszy sobie wuja.