Strona:PL Balzac - Historia wielkości i upadku Cezara Birotteau.djvu/115

Ta strona została uwierzytelniona.

słońce, daje pan światło, a ci których oświecasz, nie mogą ci nic oddać.
Uczony uśmiechnął się; wstał, olejkarz i Popinot wstali również.
— Patrz, Anzelmie, przyjrzyj się dobrze temu gabinetowi. Pozwoli pan, panie profesorze? pańskie chwile są tak kosztowne, że może już nie będzie tu więcej...
— I cóż, jak tam interesa, rzekł Vauquelin do Cezara, ostatecznie bowiem, jesteśmy dwaj przemysłowcy...
— Dosyć dobrze, proszę pana, rzekł Birotteau cofając się do jadalni, dokąd Vauquelin przeszedł za nim. Ale, aby puścić w ruch tę oliwę pod nazwą esencji Komagen, trzeba wielkich kapitałów...
— Esencja i Komagen, to strasznie krzyczące słowa. Niech pan nazwie swój kosmetyk Oliwą Birotteau. Jeżeli pan nie chce wysuwać swego nazwiska, weź pan inne. Ale co to!... Madonna Drezdeńska. A, panie Birotteau, chce pan abyśmy się rozstali w niezgodzie.
— Panie Vauquelin, rzekł olejkarz ujmując ręce chemika, całą wartością tego unikatu jest wytrwałość, jaką włożyłem w jego poszukiwanie. Trzeba było przetrząsnąć całe Niemcy, aby znaleźć Madonnę na papierze chińskim, z pierwszego tuzina; wiedziałem że pan jej sobie życzy, zatrudnienia nie pozwalały panu za tem chodzić, byłem pańskim komiwojażerem. Niech pan przyjmie tedy, nie lichą rycinę, ale starania, troskę, zabiegi i pamięć, które dowodzą bezwzględnego oddania. Byłbym chciał, aby pan życzył sobie jakich substancyj którychby trzeba było szukać na dnie przepaści i powiedzieć panu: Oto są! Niech pan nie odmawia. Jest tyle prawdopodobieństwa iż pan zapomni o nas, niech pan pozwoli przeto postawić sobie przed oczami mnie, moją żonę, córkę, przyszłego zięcia, wszystkich... Powie pan sobie, patrząc na Madonnę: Są poczciwi ludzie, którzy o mnie myślą.
— Przyjmuję, rzekł Vauquelin.