Strona:PL Balzac - Historia wielkości i upadku Cezara Birotteau.djvu/127

Ta strona została uwierzytelniona.

głowie ludzkiej; oliwa i kapelusz znane są z tego że konserwują uwłosienie publiczne.
Popinot wrócił do ciotki, gdzie miał nocować, w takiej gorączce, wywołanej przewidywaniem sukcesu, iż ulice zdały mu się rynsztokami oliwy. Spał mało, śniło mu się iż włosy rosną mu jak szalone, i ujrzał dwa anioły, które rozwijały, niby w melodramacie, wstęgę z napisem: Oliwa Cezaryjska. Obudził się, przypominając sobie sen i postanowił nazwać w ten sposób oliwę z orzechów, uważając kaprys snu za rozkaz niebios.
Cezar i Popinot znaleźli się w pracowni na przedmieściu du Temple o wiele przed nadejściem orzechów; oczekując transportu pani Madou, Popinot opowiedział tryumfalnie swój pakt z Gaudissartem.
— Mamy wielkiego Gaudissarta, jesteśmy miljonerami, wykrzyknął perfumiarz, podając rękę swemu kasjerowi, z miną jaką musiał mieć Ludwik XIV przyjmując marszałka de Villars za powrotem z Denain.
— Mamy i coś więcej, rzekł szczęśliwy subjekt, wyjmując flaszeczkę o kształcie spłaszczonym nakształt dyni, z żeberkami; znalazłem dziesięć tysięcy podobnych, zrobionych, gotowych, po cztery su z półrocznym terminem.
— Anzelmie, rzekł Birotteau przyglądając się cudacznej formie flakonu, wczoraj (przybrał ton poważny) w Tuillerjach, tak, nie dawniej jak wczoraj, powiedziałeś; „Zwyciężę“. Dziś ja powiadam tobie: „Zwyciężysz!“ Cztery su! półroczny termin! Oryginalna forma! Makassar jest wywrotny, cóż za sztych zadany olejkowi Makassar! Czym dobrze zrobił, zagarniając jedyne orzechy jakie istnieją w Paryżu! Gdzieżeś ty znalazł te flakony?
— Czekałem na spotkanie z Gaudissartem i wałęsałem się...
— Jak ja niegdyś, wykrzyknął Birotteau.
— Przechodząc ulicą Aubry-le-Boucher, naraz, u hurtownego szklarza, dostawcy kul szklanych i kloszów, który ma olbrzymie