Strona:PL Balzac - Historia wielkości i upadku Cezara Birotteau.djvu/130

Ta strona została uwierzytelniona.

Birotteau podniósł się ma końcach palców, opadając na pięty na kilka zawodów, z rękami skrzyżowanemi z tyłu.
— Żona ma słuszność, rzekł. Pozostaniemy skromni w pomyślności. Zresztą, dopóki człowiek jest w handlu, powinien być ostrożny w wydatkach, umiarkowany w zbytku, prawo nakłada nań ten obowiązek, nie powinien się posuwać do nadmiernych wydatków. Gdyby powiększenie mego lokalu i jego ozdobienie przekraczało granice, byłby to z mej strony nierozsądek, za który sambyś mnie potępił, Lourdois. Dzielnica ma oczy wlepione we mnie; ludzie, którym się powiodło, budzą zazdrość, zawiść! Och! dowiesz się o tem niedługo, młody człowieku; jeśli nas spotwarzają, nie dostarczajmyż przynajmniej prawa do obmowy.
— Ani potwarz, ani obmowa nie mogą pana dosięgnąć, rzekł Lourdois, jest pan w położeniu zupełnie wyjątkowem, a masz takie doświadczenie w interesach, że umiesz skalkulować swoje przedsięwzięcia. Jesteś pan co się zowie tęgi gracz.
— To prawda, mam trochę doświadczenia... Wiesz pan, jaki cel ma ta przebudowa? Jeżeli obstaję przy wysokiem penale w razie niedotrzymania terminu, to dlatego, że...
— Nie.
— A zatem, oboje z żoną podejmujemy kilku przyjaciół, zarowno z powodu uroczystości oswobodzenia terytorjum, jak dla uczczenia mojej promocji do krzyża Legji honorowej.
— Co! co! rzekł Lourdois, dali panu krzyż?
— Tak; może stałem się godnym tego szczególnego i królewskiego faworu, zasiadając w trybunale konsularnym i walcząc za sprawę królewską 13-Vendémiaire pod św. Rochem, gdzie otrzymałem ranę z rąk Napoleona. Przyjdź pan z szanowną małżonką i z córeczką...
— Niezmierniem obowiązany za honor jaki mi pan czyni, rzekł zacięty liberał Lourdois. Ale pan jesteś filut, ojczulku Birotteau; chcesz być pewnym że nie chybię słowa i dlatego mnie zapraszasz. Dobrze więc! wezmę najtęższych robotników, rozpalimy