Strona:PL Balzac - Historia wielkości i upadku Cezara Birotteau.djvu/140

Ta strona została uwierzytelniona.

— ... Co dla uczczenia mojej promocji do krzyża Legji honorowej, podjął Cezar.
— Ależ owszem, wiem. Któż-to mi mówił o tem? Kellerowie czy Nucingen?
Roguin, zdumiony takim tupetem, spojrzał z podziwem.
— Ech, nie, to w Izbie.
— W Izbie, pewno pan de La Billardière? spytał Cezar.
— Tak, właśnie.
— Przemiły człowiek, rzekł Cezar do wuja.
— Puszcza frazesy, frazesy, rzekł Pillerault, topi się człowiek we frazesach.
— Może stałem się godnym tego faworu... podjął Birotteau.
— Przez swoje prace w zakresie perfumerji; Burboni umieją nagradzać wszelką zasługę. Och, trzymajmy się tych szlachetnych i prawych spadkobierców tronu, z których rąk czekają nas niesłychane pomyślności... Wierzajcie, Restauracja czuje że musi walczyć o lepsze z Cesarstwem; dokona zdobyczy w pełni pokoju, ujrzymy zdobycze!...
— Czy raczy pan uczynić nam ten zaszczyt i wziąć udział w naszym balu? rzekła pani Cezarowa.
— Aby spędzić wieczór z panią, przepuściłbym okazję zrobienia miljonów.
— Za wielki gaduła, szepnął Cezar do wuja.
Podczas gdy chluba perfumerji miała, na schyłku swoich dni, roztoczyć blaski, nowa gwiazda wschodziła słabo na handlowym widnokręgu. Młody Popinot rzucał, o tej samej godzinie, podwaliny przyszłej fortuny przy ulicy Pięciu Djamentów. Ulica Pięciu Djamentów, ciasna uliczka, w której pojazdy zaledwie się mieszczą, świadczyła mimo to o dobrym wyborze Popinota, ponieważ leży ona w samem centrum przemysłu drogeryjnego. Dom, drugi z rzędu od ulicy Lombardzkiej, był tak ciemny, iż czasami wymagał w biały dzień światła. W wilję tego wieczora, młody adept objął w posiadanie czarny i odrażający lokal. Poprzednik jego, gro-