Strona:PL Balzac - Historia wielkości i upadku Cezara Birotteau.djvu/143

Ta strona została uwierzytelniona.

Tęgi chłopak dość pyzaty, średniego wzrostu, od stóp do głów typowy syn kapelusznika, o krągłych rysach których spryt krył się pod rozmyślnie sztywną miną, wszedł do pokoju. Twarz jego, smutna jak twarz człowieka przygnębionego nędzą, przybrała wyraz wesela na widok zastawionego stołu i obiecujących butelek. Na okrzyk Gaudissarta, jego blade niebieskie oko zamigotało, wielka kałmucka głowa obiegła oczyma pokój; wreszcie, skłonił się Popinotowi w szczególny sposób, bez pokory ani szacunku, jak człowiek który czuje się na swojem miejscu i nie poniża się do żadnego ustępstwa. Finot zaczynał wówczas dochodzić do świadomości że nie posiada żadnego talentu; zamierzał zostać eksploatatorem literatury, piąć się po ramionach ludzi twórczych, robić w niej interesy miast płodzić licho zapłacone dzieła. W tej chwili, doszedłszy kresu zabiegów i upokorzeń, gotował się, jak ludzie o szerokiem finansowem spojrzeniu, odwinąć się i stać się impertynentem z rozmysłu. Ale trzeba mu było kapitału. Otóż, Gaudissart błysnął mu nadzieją w razie sukcesu esencji Popinota.
— Będziesz traktował w jego imieniu z dziennikami, ale nie oszwab go, inaczej czeka cię pojedynek ze mną na śmierć i życie; za to co wyłoży, niech ma uczciwy towar!
Popinot spoglądał niespokojnie na literata. Szczery handlowiec patrzy na literata z uczuciem, w które wchodzi odcień grozy, litości i zaciekawienia. Mimo, że Popinot otrzymał staranne wychowanie, nawyki i pojęcia krewnych, bezmyślne zajęcia sklepowe, oddziałały na jego inteligencję, naginając ją do zwyczajów i obyczajów zawodu. Fenomen ten można obserwować, śledząc metamorfozy, jakie, w ciągu lat dziesięciu, przebywają koledzy, mniejwięcej podobni do siebie w chwili gdy opuszczają kolegjum lub pensję. Finot wziął to zdumienie za podziw.
— Dalej, nim siądziemy do stołu, załatwmy się z prospektem, potem będziemy mogli pić bez troski. Po obiedzie licho się czyta. Język też ma swój czas trawienia.