Strona:PL Balzac - Historia wielkości i upadku Cezara Birotteau.djvu/147

Ta strona została uwierzytelniona.

— Sądziłem, rzekł autor skromnie, że czas lekkich i żartobliwych prospektów minął; wchodzimy w okres wiedzy, trzeba miny doktorskiej, powagi naukowej, aby się narzucić publiczności.
— Podgrzejemy tę oliwę; nogi mnie swędzą i język także. Mam komisy wszystkich robiących we włosach, żaden nie daje więcej niż trzydzieści od sta; trzeba sypnąć czterdzieści od sta rabatu, a ręczę za sto tysięcy flakonów w pół roku. Rzucę się na aptekarzy, na korzenników, fryzjerów! skoro im damy czterdzieści od sta, upaćkają naszą esencją samego djabła.
Trzej młodzi ludzie pochłaniali jak lwy, pili jak smoki, i upijali się przyszłem powodzeniem Esencji Kapilarnej.
— Ta esencja idzie do głowy, rzekł Finot z uśmiechem.
Gaudissart wyczerpał rozmaite serje kalamburów na temat słów esencja, włosy, głowa etc. Wśród homerycznych śmiechów trzech przyjaciół, przy deserze, mimo toastów i wzajemnych życzeń, usłyszeli młotek, który się rozległ u bramy.
— To stryj! Może mu przyszło na myśl mnie odwiedzić, wykrzyknął Popinot.
— Stryj? rzekł Finot, a my nie mamy szklanki!
— Stryj druha Popinot jest sędzią śledczym, rzekł Gaudissart do Finota, nie trzeba żadnych kawałów, on mi ocalił życie. Au! kiedy człowiek się znalazł w tym przesmyku w którym ja byłem, w obliczu rusztowania, gdzie: „Fiut! pożegnaj się z czupryną!“ rzekł, naśladując gestem złowrogi instrument, wówczas zachowuje pamięć o zacnym sędzi, któremu zawdzięcza całość spustu na szampańskie! Pamięta o tem nawet pijany jak bela. Nie wiesz, Finot, czy nie będziesz potrzebował kiedy pana Popinot. Zatem, strój się i prezentuj broń!
Zacny sędzia śledczy pytał w istocie odźwiernego o siostrzeńca. Słysząc głos stryja, Anzelm zeszedł ze świecznikiem.
— Witam panów, rzekł sędzia.