Strona:PL Balzac - Historia wielkości i upadku Cezara Birotteau.djvu/160

Ta strona została uwierzytelniona.

ną koronkami, którą Wirginia przyniosła skradając się na palcach.
— Panie, ten apartament przyniesie panu wiele zaszczytu, rzekła Konstancja do architekta. Będziemy jutro mieli u siebie sto kilkanaście osób, zbierze pan pochwały wszystkich obecnych.
— Polecę pana, rzekł Cezar. Ujrzy pan czoło handlu; przez ten jeden wieczór dasz się pan lepiej poznać, niż gdybyś zbudował sto domów.
Konstancja, wzruszona, nie myślała już o wydatkach, ani o krytykowaniu męża. Oto czemu. Rano, przynosząc Hero i Leandra, Anzelm Popinot, któremu Konstancja przypisywała wysoką inteligencję i wielkie zdolności, zaręczył jej za powodzenie Esencji Kapilarnej, nad którem pracował z zaciekłością bez przykładu. Zakochany młodzian przyrzekł, iż, mimo wygórowanej kwoty do której wzniosą się szaleństwa Cezara, za pół roku udział jego w Esencji pokryje wydatki. Po dziewiętnastu latach spędzonych w drżeniu i obawie, tak słodko było kosztować przez jeden dzień radości! toteż Konstancja przyrzekła córce nie zatruwać szczęścia męża żadną refleksją i oddać się słodyczom chwili. Skoro tedy, koło jedenastej, Grindot opuścił mieszkanie, pani Birotteau rzuciła się na szyję męża i rozpłakała się ze szczęścia, mówiąc: — Och, Cezarze! jestem, dzięki tobie, bardzo niemądra i bardzo szczęśliwa.
— Byleby to trwało, nieprawdaż? rzekł uśmiechając się Cezar.
— Będzie trwało, nie boję się już, rzekła pani Birotteau.
— Bogu niech będzie chwała, rzekł kupiec, oceniasz mnie nareszcie.
Ludzie dość wielcy aby uznać własne słabości, przyznają, że biedna sierota, która, ośmnaście lat wprzódy, była panną sklepową pod Marynarzem, i biedny kmiotek przybyły z Turenji do Paryża z kijem w ręce, pieszo, w podkutych butach, musieli czuć się upojeni, szczęśliwi, iż mogą wydać podobną fetę z tak godnych pobudek.