Strona:PL Balzac - Historia wielkości i upadku Cezara Birotteau.djvu/167

Ta strona została uwierzytelniona.

— Czy pani wie, co pani powiedziała w tej chwili? podjął Popinot.
— Nadzieję... powodzenia, rzekła Cezaryna z zalotnym uśmieszkiem.
— Gaudissart! Gaudissart! rzekł, po skończonym kontredansie Anzelm do przyjaciela ściskając mu ramię z herkulesową siłą, zwyciężmy, albo sobie w łeb strzelę. Zwyciężyć, znaczy zaślubić Cezarynę, powiedziała mi to właśnie, a przypatrz się jaka ona piękna.
— Tak, ładnie jej w tych szmatkach, rzekł Gaudissart; no, i bogata. Usmażymy ją w oliwie.
Zbliżenie panny Lourdois z Aleksandrem Crottat, domniemanym następcą Roguina, zwróciło uwagę pani Birotteau, której nie bez przykrości przyszło zrezygnować z marzeń o ujrzeniu córki żoną paryskiego rejenta. Wuj Pillerault, który wymienił ukłon z panem Molineux, rozsiadł się w fotelu w bibljotece; przyglądał się graczom, przysłuchiwał rozmowom, i, od czasu do czasu, zbliżał się do drzwi, aby się przyjrzeć koszom rozkołysanych kwiatów, jakie tworzyły głowy wirujących tancerek. Zachowanie jego zdradzało prawdziwego filozofa. Mężczyźni byli okropni, z wyjątkiem du Tilleta który już nabrał obycia, dalej młodego La Billardière, pięknie zapowiadającego się furfanta, pana Desmarets i dygnitarzy. Ale, pośród wszystkich mniej lub więcej komicznych figur którym to zebranie zawdzięczało swój charakter, znajdowała się jedna, starta jak pięciofrankówka z czasów republiki, ale osobliwa przez swój strój. Każdy odgadnie małego tyranka Molineux, odzianego w pożółkłą bieliznę, w żabot z dziedzicznej koronki spięty błękitną kameą. Z czarnych jedwabnych pluderków wynurzały się dwa patyczki, stanowiące wątłą podporę całości. Cezar pokazał mu tryumfalnie cztery pokoje, stworzone przez architekta na pierwszem piętrze jego domu.
— Hehe! to pańska rzecz, rzekł Molineux. Tak urządzone, moje pierwsze piętro będzie warte więcej niż tysiąc talarów.