Strona:PL Balzac - Historia wielkości i upadku Cezara Birotteau.djvu/207

Ta strona została uwierzytelniona.

necie Adolfa. Ten dwoisty manewr pozwalał na rozważenie sprawy i służył często do omamienia niezręcznych konkurentów. Brat bankiera rozmawiał właśnie ze słynnym Palmą, poufnym doradcą Kellerów, który wyszedł za zjawieniem się olejkarza. Skoro Biroteau wytłómaczył sprawę, Adolf, sprytniejszy z braci, istny ryś, z okiem szpiczastym, z wąskiemi wargami, żółciową cerą, opuszczając głowę, rzucił na Cezara, z ponad okularów, spojrzenie, które można nazwać spojrzeniem bankiera, a które ma coś z wzroku sępa i kauzyperdy; jest chciwe i obojętne, jasne i ciemne, błyszczące a ponure.
— Chciej mi pan przysłać akty, na których opiera się sprawa św. Magdaleny, rzekł, tam tkwi rękojmia kredytu, trzeba je zbadać nim panu otworzymy konto i omówimy warunki. Jeżeli sprawa jest dobra, będziemy mogli, aby pana nie obciążać, zadowolić się w miejsce eskontu udziałem w zyskach.
— Ba, rzekł Birotteau wracając do domu, widzę o co chodzi. Trzeba mi, jak ściganemu bobrowi, pozbyć się części futra. Ha, lepiej dać się ostrzyc, niż zginąć.
Wrócił tego dnia uśmiechnięty, a wesołość jego, tym razem, była szczera.
— Jestem ocalony, rzekł do Cezaryny, będę miał kredyt u Kellerów.
Dopiero 29 grudnia, Cezar zdołał dotrzeć do gabinetu Adolfa Kellera. Za pierwszym razem kiedy Cezar wrócił, Adolf oglądał majątek, odległy o sześć mil od Paryża, który wielki mówca chciał kupić. Za drugim razem, Kellerowie mieli konferencję trwającą cały ranek; chodziło o emisję pożyczki proponowanej w Izbie, prosili pana Birotteau aby zaszedł w najbliższy piątek. Te odwłoki zabijały olejkarza. Ale wreszcie zaświtał ów piątek. Birotteau znalazł się w gabinecie, przy kominku, koło okna, Adolf Keller w drugim rogu.
— To wszystko dobrze, proszę pana, rzekł bankier pokazując akty, ale co pan wpłacił na cenę placów?