Strona:PL Balzac - Historia wielkości i upadku Cezara Birotteau.djvu/213

Ta strona została uwierzytelniona.

i śmierci nad nim, nad żoną jego która mnie zlekceważyła, nad córką, której ręka wydawała mi się swego czasu fortuną. Mam jego pieniądze; zadowólmy się tem, aby pozwolić biednemu głupcowi pływać na końcu liny, którą ja będę trzymał.
Uczciwym ludziom brak jest taktu, nie posiadają żadnej miary w dobrem, gdyż dla nich wszystko jest bez fałszu i ukrytej myśli. Birotteau dopełnił swego nieszczęścia, podrażnił tygrysa, ubódł go bezwiednie w serce, zakamienił go jednem słówkiem, pochwałą, szlachetnem odezwaniem, dobrodusznością uczciwego człowieka.
— Panie Legras, przyniesie mi pan dziesięć tysięcy franków i weksel na tę sumę, wystawiony na moje zlecenie na trzy miesiące w imieniu pana Birotteau, rozumie pan.
Du Tillet podał pasztet, nalał szklankę bordo kupcowi, który, czując się ocalonym, wpadł w spazmatyczną wesołość; bawił się łańcuszkiem od zegarka i brał do ust kąsek dopiero wówczas kiedy dawny subjekt mówił: — Nie je pan? Birotteau odsłaniał w ten sposób głębię przepaści, w której ręka du Tilleta zanurzyła go, z której go wydobywała, w której mogła go zanurzyć z powrotem. Skoro kasjer wrócił, skoro, podpisawszy weksel, Cezar uczuł dziesięć biletów bankowych w kieszeni, nie mógł się już powściągnąć. Chwilę przedtem, cała dzielnica, Bank, wszyscy mieli się dowiedzieć o jego niewypłacalności, trzeba mu było przyznać się do ruiny przed żoną; teraz wszystko ocalone! Szczęście oswobodzenia równało się, co do nasilenia, mękom klęski. Oczy biednego człowieka zaszły mimo woli łzami.
— Co panu, drogi szefie? rzekł du Tillet. Czyżbyś nie uczynił dla mnie jutro tego, co ja czynię dla pana dziś? Czyż to nie jest zupełnie proste?
— Du Tillet, rzekł z emfazą i powagą poczciwiec, wstając i ujmując rękę dawnego subjekta, wracam ci cały mój szacunek.
— Jakto? czyż go straciłem? rzekł du Tillet, czując się, w pełni swojej pomyślności, tak brutalnie trafiony w pierś, iż zaczerwienił się cały.