Strona:PL Balzac - Historia wielkości i upadku Cezara Birotteau.djvu/220

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie, nie zawsze idzie się spać, rzekł Popinot, trzeba kuć żelazo póki gorące.
— I cóż, co ci mówiłem? moja Esencja to majątek.
— Tak, panie szefie, ale i sposób wykonania też odgrywa rolę, dobrze panu oprawiłem pański djament.
— Zatem, rzekł Cezar, jak stoimy naprawdę? Jest już jaki zysk?
— Po miesiącu! wykrzyknął Popinot, czy pan żartuje? Poczciwy Gaudissart jest w drodze dopiero od trzech tygodni, wziął miejsce w dyliżansie nic mi nie mówiąc. Och, pomaga mi całą duszą. Wiele jesteśmy winni memu stryjowi! Dzienniki, rzekł do ucha Cezara, będą nas kosztowały dwanaście tysięcy franków.
— Dzienniki!... wykrzyknął wice-mer.
— Więc pan nie czytał?
— Nie.
— Zatem nic pan nie wie! rzekł Popinot. Dwadzieścia tysięcy za afisze, ramy i druki!... Sto tysięcy buteleczek!... Och, w tej chwili wszystko tonie we wkładach. Fabrykacja idzie na wielką skalę. Gdyby pan zajrzał na przedmieście, gdzie często spędzałem całe noce, ujrzałby pan przyrząd do tłuczenia orzechów mojego wynalazku. Na swój rachunek, zarobiłem w ostatnich dniach dziesięć tysięcy, na komisie olejków aptekarskich rozmaitego gatunku.
— Cóż za tęga głowa, rzekł Birotteau przeciągając ręką po włosach Popinota i targając ją, jakgdyby Popinot był wyrostkiem, przeczułem ją. Tu weszło kilka osób do sklepu. — Do niedzieli, jesteśmy na obiedzie u ciotki Ragon, rzekł Birotteau, który zostawił Popinota jego zajęciom, widząc że moment upuszczenia mu krwi jeszcze nie nadszedł. Nadzwyczajne! Z subjekta robi się kupiec w ciągu doby, myślał Birotteau, który tak samo nie mógł się opamiętać patrząc na szczęście i pewność siebie Popinota co na zbytek du Tilleta. Kiedy mu położyłem rękę na głowie, Anzelm zesztywniał, jakgdyby już był Franciszkiem Kellerem!
Birotteau nie pomyślał, że subjekci patrzyli i że szef firmy