Strona:PL Balzac - Historia wielkości i upadku Cezara Birotteau.djvu/225

Ta strona została uwierzytelniona.

wet nie umiejąc po łacinie. Rozpłakała się w ramionach córki i pani Ragon, nie chcąc wyznać przyczyn swej zgryzoty.
— To nerwowe, rzekła.
Resztę wieczoru poświęcili starsi kartom, młodzi zaś owym rozkosznym grom t. zw. niewinnym, ponieważ pokrywają niewinne chytrości mieszczańskich amorów. Matifatowie grali także.
— Cezarze, rzekła Konstacja wracając, idź już 8-go do barona de Nucingen, abyś zawczasu miał zapewnione swoje wypłaty z 15-go. Gdyby zdarzyła się jaka niespodzianka, w jaki sposób, z dnia na dzień, znalazłbyś środki?
— Pójdę, kochanie, odpar Cezar, który ścisnął rękę Konstancji i córki mówiąc: Moje niebożęta drogie, smutną gwiazdkę wam sprawiłem!
W ciemnościach dorożki, obie kobiety, które nie mogły widzieć biednego kupca, uczuły gorące łzy spadające im na dłonie.
— Bądź dobrej myśli, rzekła Konstacja.
— Wszystko będzie dobrze, ojczulku; pan Anzelm powiedział mi, że dałby sobie utoczyć krwi dla ciebie.
— Dla mnie i dla mojej rodziny, nieprawdaż? rzekł Cezar, przybierając wesołą minę.
Cezaryna uścisnęła rękę ojca, zwierzając mu niejako, iż Anzelm jest jej narzeczonym.
Przez trzy pierwsze dni nowego roku Birotteau otrzymał przeszło dwieście kart z powinszowaniem. Ten napływ fałszywych przyjaźni, te świadectwa pomyślności straszne są dla ludzi, którzy widzą jak ich pochłania wir nieszczęścia. Trzy razy Birotteau zjawił się napróżno w pałacu sławnego barona de Nucingen. Początek roku i połączone z nim zabawy dostatecznie usprawiedliwiały nieobecność bankiera. Ostatni raz, kupiec dotarł aż do gabinetu szefa, gdzie pierwszy sekretarz, Niemiec, oświadczył mu, iż pan de Nucingen, wróciwszy o piątej rano z balu państwa Kellerów, będzie widzialny dopiero o wpół do dziesiątej. Birotteau zdołał zainteresować swemi sprawami sekretarza, z którym wdał się w półgodzin-