Strona:PL Balzac - Historia wielkości i upadku Cezara Birotteau.djvu/228

Ta strona została uwierzytelniona.

szedży, rzekł z alzacką dobrodusznością dobry, czcigodny i wielki finansista.
Birotteau stracił ostatnie wątpliwości, był kupcem, i wiedział, że ktoś, kto nie ma zamiaru wygodzić, nie wchodzi nigdy w szczegóły wykonania.
Nie pętę bana poudżał, sze, ot fielgich jag ot malych, Pang fymaga dży botpizy. Satem, bżykoduje ban agdzebdy na sledzenie nażego bżyjadziela tu Dilleda, a ja je boślę dekoż zameko tnia s moim potpizem to Pangu i pęcie ban mial o dżwartej pobołutniu kodofisnę. Nie chdzę ani gomisowego ani esgondu, nic, pędę szdżęślify, sze banu mokę uzłuszyć... Ale zdafiam jeten faruneg! rzekł, podnosząc palec do nosa ruchem nieporównanego szelmostwa.
— Panie baronie, godzę się na niego z góry, rzekł Birotteau, który przypuszczał jakiś udział w zyskach.
Jeten faruneg to gdóreko bżyfionsuje najfięgżą fakę: chdzę, aby pani de Nisinken prała, jag zama mófi, legdzje u bani Piroddo.
— Panie baronie, niech pan nie żartuje ze mnie, błagam pana.
Banie Piroddo, rzekł finansista z poważną miną, szedż bosdanofiona, sabrasza nas ban na nazdembny pal. Szona jezd sastrozna, chce ficieć bańsgie abardamenda, o gtórych wżysdzy mófią dzuta.
— Panie baronie!
O, jeszeli ban nam otmafia, nidz s gretydu! wżyzdgo na nidz. Fe! Fiem, sze ban miał u ziepie brefegda Segfany...
— Panie baronie!
Bana te la Pillartière, żampelana Ispy, hrapieko te Vontaine, z gdórym ban otniozłeś ranę pod źwientym Rochem.
— 13-go Véndemiaire‘a, panie baronie.
Talej bana te Larbet, bana Foklin s Agatemi...
— Panie baronie!
Oho, źfientożeg, nie bąć ban tag zgromny, banie fice-merze, tofieciałem się sze król mófił, isz bański pal...
— Król? rzekł Birotteau, który nie dowiedział się więcej.