Strona:PL Balzac - Historia wielkości i upadku Cezara Birotteau.djvu/244

Ta strona została uwierzytelniona.

pokoju, lepiej nam będzie rozmawiać niż tutaj. Subjekci, mimo iż bardzo zajęci, mogliby słyszeć.
Birotteau udał się za Popinotem, przechodząc wszystkie wzruszenia skazańca pomiędzy uchyleniem wyroku lub odrzuceniem apelacji.
— Drogi mój dobroczyńco, rzekł Anzelm, nie wątpisz o mem oddaniu, jest ono bez granic. Pozwól mi jedynie spytać, czy ta suma ratuje cię zupełnie, czy nie jest ona tylko odwleczeniem katastrofy, a wówczas poco mnie wciągać? Żąda pan weksli z terminem trzymiesięcznym. Otóż, po trzech miesiącach, pewnem jest że nie będę ich mógł wykupić.
Birotteau, blady i uroczysty, wstał, popatrzył na Popinota.
Popinot, przerażony, wykrzyknął: — Podpiszę, jeżeli pan chce.
— Niewdzięczny! rzekł Cezar, który zebrał resztkę sił, aby rzucić w twarz Anzelmowi to słowo niby piętno hańby.
Birotteau skierował się ku drzwiom i wyszedł. Popinot, ochłonąwszy z wrażenia jakie uczynił na nim ten straszny wyraz, zbiegł po schodach, wypadł na ulicę, ale nie znalazł już kupca. Oblubieniec Cezaryny słyszał wciąż ów straszny wyrok, miał wciąż przed oczami zmienioną twarz Cezara; słowem, żył, jak Hamlet, z przerażającem widziadłem u boku.
Birotteau kręcił się po ulicach jak człowiek pijany. Wreszcie znalazł się na wybrzeżu, szedł wzdłuż Sekwany i doszedł aż do Sèvres, gdzie spędził noc w jakiejś oberży, oszalały z bólu. Przerażona Konstancja nie śmiała go kazać szukać. W podobnych okolicznościach, niebacznie wszczęty alarm jest zgubą. Roztropna pani Cezarowa poświęciła swoje niepokoje dla reputacji handlowej; czekała całą noc, przeplatając modlitwą swoje obawy. Czy Cezar nie żyje? Czy wyjechał gdzieś za Paryż, goniąc ślad jakiejś ostatniej nadziei? Nazajutrz rano, zachowała się tak, jakgdyby znała powód jego nieobecności; ale wezwała wuja i poprosiła aby się udał do Morgi, widząc iż o piątej Birotteau jeszcze nie wrócił. Przez ten