czas, dzielna istota siedziała za kantorem, córka haftowała obok niej. Obie ze spokojną twarzą, ani smutną ani uśmiechniętą, załatwiały kupujących. Pillerault wrócił, prowadząc z sobą Cezara. Wracając z Giełdy, spotkał go w Palais Royal, wahającego się czy wejść do domu gry. Było to 14-go. Przy obiedzie, Cezar nie mógł nic jeść. Żołądek zbyt gwałtownie skurczony, zwracał potrawy. Poobiedzie było jeszcze straszliwsze. Kupiec doświadczył, po setny raz, jednej z owych zabójczych alternatyw nadziei i rozpaczy, które, każąc przebiegać duszy całą gamę radosnych wrażeń i strącając ją w ostateczną przepaść bólu, zużywają te słabe natury. Derville, adwokat Cezara, przyszedł i wpadł do wspaniałego salonu gdzie pani Cezarowa zatrzymała całą siłą biednego męża, który chciał się położyć spać na pierwszem piętrze, „aby nie widzieć pomników swego szaleństwa“, jak mówił.
— Proces wygrany, rzekł Derville.
Na te słowa, konwulsyjnie skurczona twarz Cezara odprężyła się, ale radość jego przeraziła wuja Pillerault i Derville‘a. Kobiety wyszły przestraszone, aby się wypłakać w pokoju Cezara.
— Mogę tedy zaciągnąć pożyczkę, wykrzyknął olejkarz.
— To byłoby nierozważnie, rzekł Derville, strona przeciwna apeluje, sąd może zwalić wyrok, ale za miesiąc będziemy mieli ostateczną decyzję.
— Miesiąc!
Cezar popadł w odrętwienie, z którego nikt nie silił się go wyrwać. Ten rodzaj paradoksalnej katalepsji w której ciało żyło i cierpiało, gdy funkcje inteligencji były zawieszone, ten wypoczynek zesłany przez traf wydał się Konstancji, Cezarynie, Pilleraultowi i Derville’owi dobrodziejstwem niebios. Dzięki temu, Birotteau mógł znieść rozdzierające wzruszenia nocy. Siedział w berżerce przy kominku, po drugiej stronie siedziała żona, która śledziła go bacznie, z uśmiechem na ustach. Był to jeden z owych uśmiechów, przez które kobiety bliżej są niż mężczyźni natury anielskiej: umieją w nich łączyć nieskończoną tkliwość z naj-
Strona:PL Balzac - Historia wielkości i upadku Cezara Birotteau.djvu/245
Ta strona została uwierzytelniona.