Strona:PL Balzac - Historia wielkości i upadku Cezara Birotteau.djvu/246

Ta strona została uwierzytelniona.

pełniejszem współczuciem. Tajemnicę tę znają jedynie anioły, oglądane w jakichś marzeniach zrzadka rozsianych przez Opatrzność w życiu ludzkiem. Cezaryna, siedząc na taburecie u stóp matki, gładziła od czasu do czasu włosami rękę ojca, siląc się wyrazić tą pieszczotą myśli, których, w tego rodzaju przesileniach, niepodobna jest oddać głosem.
Siedząc w swym fotelu, jak figurka kanclerza de l‘Hospital w przedsionku Izby, Pillerault, ten filozof gotowy na wszystko, miał na twarzy ową inteligencję wyrytą na czole egipskich sfinksów i rozmawiał pocichu z Derville‘m. Konstancja była zdania, aby się poradzić adwokata, którego rzetelność była ponad wszelkie podejrzenia. Mając cały bilans w głowie, wyłożyła Derville‘owi szeptem sytuację. Po blisko godzinnej konferencji, która odbyła się przed oczyma odrętwiałego olejkarza, adwokat potrząsnął głową spoglądając na Pilleraulta.
— Pani, rzekł ze strasznym spokojem prawnika, trzeba zgłosić upadłość. Przypuściwszy, iż, zapomocą jakiejś sztuczki, zdołalibyście zapłacić jutro, musicie się wypłacić conajmniej z trzystu tysięcy franków, nim będziecie mogli pożyczyć na swoje płace. Pasywom w sumie pięciuset pięćdziesięciu tysięcy franków, przewiwstawiacie państwo stan czynny bardzo piękny, bardzo produktywny, ale nie do zrealizowania, musicie tedy paść w danym momencie. Moje zdanie jest, że lepiej wyskoczyć oknem, niż dać się wlec po schodach.
— Takie i moje zdanie, dziecko, rzekł Pillerault.
— Biedny ojciec, rzekła Cezaryna, która podniosła się pocichu aby ucałować czoło Czera. Więc Anzelm nic nie mógł uczynić? spytała, kiedy wuj i matka wrócili do pokoju.
— Niewdzięczny! wykrzyknął Cezar, ugodzony tem imieniem w jedyny żywy punkt pamięci, niby klawisz klawikordu którego strunę uderzy młotek.
Od chwili w której to słowo padło nań niby klątwa, młody Popinot nie miał ani chwili spokoju, ani momentu snu. Nieszczę-