mogła ci dopomóc do szczęśliwego zakończenia kłopotów, które z pewnością będą chwilowe. Znam twoją delikatność i chcę uprzedzić twoje skrupuły. Nie myśl o tem aby mi płacić procent od tej sumy, ani też zwracać ją w dniu pomyślności, który niechybnie zaświta dla ciebie, jeżeli Bóg raczy wysłuchać próśb jakie doń będę zasyłał codzień. Z ostatniego listu jaki otrzymałem przed dwoma laty, sądziłem że jesteś zamożny, i zrozumiałem iż mogę obrócić moje oszczędności dla biednych, ale obecnie wszystko co posiadam należy do ciebie. Skoro już pokonasz tę chwilową mieliznę swej żeglugi, zachowaj i wówczas tę sumę dla Cezarynki. Niech, w chwili zamęźcia, obróci ją na jaki drobiazg przypominający jej starego stryja, którego ręce będą zawsze wznosiły się do nieba aby prosić Boga o zlanie błogosławieństw na nią i wszystkich jej drogich. Wreszcie, drogi Cezarze, pamiętaj, że ja jestem biednym księżyną, który żyje na łasce bożej jak te skowronki w polu, idąc swoją ścieżką, bez hałasu, starając się być posłuszny słowom naszego boskiego Zbawiciela, i któremu, tem samem, niewiele potrzeba. Toteż, nie miej żadnych skrupułów w trudnościach w jakich się znajdujesz, i myśl o mnie jak o kimś kto cię serdecznie kocha. Nasz przezacny ksiądz Chapeloud, któremu nie powiedziałem nic o twojem położeniu, a który wie że piszę do ciebie, polecił mi przesłać najserdeczniejsze wyrazy dla całej rodziny i życzy dalszego trwania twojej pomyślności. Bądź zdrów, drogi i ukochany bracie, zasyłam modły, aby, w okolicznościach w jakich się znajdujesz, Bóg zechciał cię zachować w dobrem zdrowiu, wraz z żoną i córką; życzę wam wszystkim cierpliwości i męstwa w przeciwnościach.
wikary katedralnego i parafjalnego kościoła
Św. Kajetana w Tours“. — Tysiąc franków! wykrzyknęła pani Birotteau, wściekła.