Strona:PL Balzac - Historia wielkości i upadku Cezara Birotteau.djvu/255

Ta strona została uwierzytelniona.

otwarte, pozwalały oglądać dziwne kombinacje gospodarstwa i przemysłu; dobywały się przez nie niesłychane krzyki i pomruki, śpiewy, gwizdania, przypominające karmienie zwierząt w botanicznym ogrodzie. Na pierwszem piętrze, wyrabiało się, w ohydnej norze, najpiękniejsze szelki paryskie. Na drugiem, kleiło się, pośród najplugawszego niechlujstwa, najwykwintnejsze kartonowe pudełka, jakie zdobią w Nowy Rok wystawy bulwarów i Palais Royal. Gigonnet umarł, zostawiając miljon ośmkroć, na trzeciem piętrze tego domu, z którego żadne względy nie były zdolne go wywabić, mimo propozycji pani Saillard, jego siostrzenicy, która ofiarowała mu mieszkanie w wykwintnej dzielnicy.
— Odwagi, rzekł Pillerault, pociągając sarnią nóżkę stanowiącą rękojeść dzwonka u szarych i czystych drzwi Gigonneta.
Gigonnet wyszedł sam otworzyć. Dwaj sekundanci olejkarza w szrankach upadłości przebyli pierwszy pokój, przyzwoity i zimny, z oknami bez firanek. Wszyscy trzej usiedli w drugim, gdzie wekslarz rezydował przy kominku pełnym popiołu, w którym drzewo broniło się ogniowi. Zielone kartony lichwiarza, mnisza surowość tego gabinetu przewiewnego jak piwnica, zmroziły Popinota do cna. Patrzał tępym wzrokiem na tani siny papier w trójbarwne kwiatki, strojący ściany od dwudziestu pięciu lat, skierował osmucone oczy na kominek ozdobiony zegarem w kształcie liry i smukłemi wazonami sewrskiej fabryki w bogatej oprawie ze złoconej miedzi. Szczątek ten, zebrany przez Gigonneta podczas rozbicia Wersalu, gdzie motłoch grabił wszystko, pochodził z buduaru królowej. Obok tych kosztownych waz, stały dwa żelazne świeczniki najlichszego typu, przypominające, tym dzikim kontrastem, okoliczność, dzięki której cacka owe znalazły się w domu lichwiarza.
— Wiem, że pan nie przychodzi dla siebie, rzekł Gigonnet, ale dla wielkiego Birotteau. No i cóż, o co idzie, moi mili?
— Wiem, że panu nikt nie powie nic nowego, będziemy zatem zwięźli, rzekł Pillerault: ma pan w ręku weksle na zlecenie Claparona.