Strona:PL Balzac - Historia wielkości i upadku Cezara Birotteau.djvu/262

Ta strona została uwierzytelniona.

jąc Mongenodowi. Gdyby sam puścił w ruch Esencję Kapilarną, zamiast podbijać nam ceny gruntów w Paryżu, byłby stracił sto tysięcy franków u Roguina, ale nie byłby upadł. Będzie pracował pod nazwiskiem Popinota.
— Uwaga na Popinota, rzekł Gigonnet.
Roguin, wedle tej grupy, był nieszczęśliwym Roguinem, Cezar głupcem Birotteau. Jeden zdawał się wytłómaczony przez swą wielką namiętność, drugi bardziej winny z powodu swoich pretensyj. Opuściwszy Giełdę, nim wrócił na ulicę Grenétat, Gigonnet skręcił na ulicę Perrin-Gasselin, i wstąpił do pani Madou, kupczyni suchego owocu.
— Cóż, matusiu, rzekł ze swą okrutną dobrodusznością, jakże idzie handelek?
— Pomalutku, rzekła z szacunkiem pani Madou, podsuwając lichwiarzowi jedyny fotel, z niewolniczem nabożeństwem jakie miała jedynie dla drogiego nieboszczyka.
Pani Madou, która rzucała o ziemię woźnicę zbyt zuchwałego lub skłonnego do figlów, która nie bałaby się gnać na szturm Tuilleryj 10-go października, która puszczała finfy pod nos najlepszym klijentom, zdolna wreszcie iść przed samego króla z żądaniami pań z Hali, jejmość Aniela Madou przyjmowała Gigonneta z głębokim szacunkiem. W jego obecności czuła się bezsilna, drżała pod jego drapieżnem spojrzeniem. Lud długo jeszcze będzie drżał przed katem, Gigonnet zaś był katem handlu. W Hali, żadnej władzy nie czci się bardziej, niż człowieka który włada obiegiem pieniądza. Inne ludzkie instytucje niczem są w porównaniu. Sama nawet Sprawiedliwość ucieleśnia się w oczach Hali w osobie komisarza, osoby z którą Hala spoufaliła się. Ale lichwa, siedząca poza swymi zielonymi kartonami, lichwa którą błaga się z drżeniem w sercu, sprawia iż żart wysycha, gardło się ściska, duma kurczy się; wobec niej lud staje się pełen szacunku.
— Czy ma pan co do mnie? rzekła.
— Et, nic, drobiazg, przygotuj się pani na zapłacenie akcep-