Strona:PL Balzac - Historia wielkości i upadku Cezara Birotteau.djvu/264

Ta strona została uwierzytelniona.

Uczyniła gest, jakby chciała odsunąć szyby za któremi znajdowały się cenne przedmioty, wachlarze, etc.
— Stara Madou chce się powachlować, mruknął Celestyn do sąsiada.
Kupczyni usłyszała żart, w paroksyzmach bowiem wściekłości narządy zaostrzają się albo tępieją, zależnie od natury, i wymierzyła Celestynowi najtęższy policzek, jaki kiedykolwiek rozległ się w sklepie z pachnidłami.
— Naucz się szanować kobiety, mój aniołku, rzekła, i nie kpić sobie z tych których okradasz.
— Pani, rzekła pani Birotteau wychodząc z pokoju za sklepem (przypadkowo znajdował się tam Cezar, którego wuj Pillerault silił się wyprowadzić, a który, aby być posłusznym prawu, posuwał pokorę tak daleko iż chciał się dać zamknąć do więzienia), pani, na miłość boską, niech pani nie wywołuje zbiegowiska.
— Ale! hale! niech przyńdą, rzekła kobieta, opowiem im co się tu święci, niech się uśmieją! Tak, mój towar i moje talary ciułane w pocie czoła idą na to, aby wydawać bale! Chodzisz sobie pani wystrojona jak królowa francuska, w wełnie którą strzyżesz biednym jagniątkom jak ja! Jezusie! Toć-by mi to parzyło ciało, stroić się w kradzione dobro! Ja mam ino króliczą sierć na grzbiecie, ale kupioną za swoje. A, złodziejskie nasienie, dawajcie pieniądze, albo...
Rzuciła się na inkrustowaną skrzynkę, w której mieściły się kosztowne przybory tualetowe.
— Niech pani to zostawi, rzekł Cezar pokazując się, nic tu nie jest moje, wszystko należy do wierzycieli. Mam tylko moją osobę, i jeżeli pani chce na niej dochodzić krzywdy, wtrącić mnie do więzienia, daję słowo honoru (tu łza zabłysła mu w oku), będę czekał komornika, straży i woźnych...
Ton i ruchy w harmonji ze słowami uśmierzyły gniew pani Madou.
— Rejent uwiózł moje kapitały, niewinny jestem klęsk które