Strona:PL Balzac - Historia wielkości i upadku Cezara Birotteau.djvu/300

Ta strona została uwierzytelniona.

tin, tak iż, kiedy bankier wracał do siebie, spotkał się na schodach z dawnym pryncypałem.
— I cóż, mój biedny Birotteau, rzekł tonem obłudnego współczucia.
— Biedny! wykrzyknął dumnie dłużnik. Jestem bardzo bogaty. Złożę dziś głowę na poduszce z miłą świadomością, że pana spłaciłem.
Słowa te, nacechowane prawością, były dla du Tilleta niby pchnięcie nożem. Mimo powszechnego szacunku, nie szanował on sam siebie; niepodobny do zdławienia głos krzyczał mu: — Ten człowiek jest wzniosły!
— Mnie spłacić! cóż za interesy pan robi?
Pewien, iż du Tillet nie powtórzy jego zwierzenia, ex-kupiec rzekł: — Nie tknę się nigdy w życiu interesów. Żadna siła ludzka nie mogła przewidzieć tego co mi się trafiło. Kto wie, czy nie byłbym znowu ofiarą jakiego Roguina? Ale postępowanie moje doszło uszu Króla, serce jego raczyło współczuć z memi wysiłkami i poparł je, przesyłając mi w tej chwili sumę dość znaczną, aby...
— Chce pan pokwitowanie? przerwał du Tillet, czy pan płaci...
— Wszystko, łącznie z procentami; toteż, poproszę pana, abyś zechciał wstąpić o dwa kroki stąd, do kancelaryi pana Crottat.
— U rejenta!
— Ależ, panie, rzekł Cezar, wszak mam prawo myśleć o rehabilitacji; w takim zaś razie, prawomocne akta są nieodzowne...
— Chodźmy, rzekł du Tillet wychodząc z Cezarem, to tylko parę kroków. Ale skąd pan bierze tyle pieniędzy? dodał.
— Nie biorę, rzekł Cezar, zarabiam w pocie czoła.
— Winien pan jest ogromną sumę bankowi Claparona.
— Niestety! tak, to mój najcięższy dług, myślę że przyjdzie mi umrzeć pod tem brzemieniem.
— Nigdy nie zdoła się pan wypłacić, rzekł twardo du Tillet.
— Ma słuszność, pomyślał Cezar.
Biedny człowiek, wracając do siebie, skierował się ulicą św.