w każdej zmarszczce i w całym wyrazie coś z naiwnej chytrości chłopa. Silna budowa, grube kości, rozłożyste bary, szerokie stopy, wszystko zresztą znamionowało wieśniaka przeszczepionego do Paryża. Ręce szerokie i włochate, wielkie kwadratowe paznokcie świadczyłyby o jego pochodzeniu, gdyby ślad tego pochodzenia nie pozostał w całej osobie. Miał na ustach ten życzliwy uśmiech, jaki przybierają kupcy na widok wchodzącego gościa; ale ten zawodowy uśmiech był znakiem wewnętrznego zadowolenia i wyrażał życzliwą duszę Cezara. Nieufność jego nie sięgała nigdy poza sferę interesów, spryt opuszczał go na progu giełdy lub w chwili odłożenia ksiąg. Podejrzliwość była dlań tem samem co drukowane faktury, koniecznością handlową. Twarz przedstawiała coś z komicznej pewności, zadowolenia z siebie pomięszanego z dobrodusznością, co dawało jej oryginalne piętno, chroniąc ją od zupełnego podobieństwa z płaską fizjognomją paryskiego mieszczucha. Bez tego wyrazu naiwnego podziwu i wiary w swą osobę, budziłby zbyt wiele szacunku; w ten sposób zbliżał się do ludzi, opłacając swą cząstkę śmieszności. Zazwyczaj, mówiąc, zakładał ręce na grzbiecie. Kiedy sądził iż powiedział coś dowcipnego lub głębokiego, podnosił się nieznacznie na końcach palców, na dwa zawody, i opadał ciężko na pięty, jakby dla podkreślenia swego zdania. W dyskusji obracał się czasami nagle, robił kilka kroków jakby szukając argumentu i wracał ku przeciwnikowi nagłym ruchem. Nie przerywał nigdy i często padał ofiarą tej uprzejmości, inni bowiem wydzierali sobie słowo, i poczciwiec dawał za wygraną nie zdoławszy puścić pary. Wielkie doświadczenie w sprawach handlowych zaszczepiło mu przyzwyczajenia, które wiele osób uważało za manje. Jeżeli ktoś nie zapłacił w terminie weksla, Cezar oddawał skrypt komornikowi i nie troszczył się o niego więcej, aż poto aby otrzymać kapitał, procent i koszta. Komornik miał ścigać dłużnika aż do upadłości; wówczas Cezar przerywał wszelkie kroki, nie zjawiał się na żadnem zebraniu wierzycieli i zachowywał swoje prawa. Ten system i jego nieubłagana pogarda dla bankrutów, były spadkiem po panu Ragon, który,
Strona:PL Balzac - Historia wielkości i upadku Cezara Birotteau.djvu/60
Ta strona została uwierzytelniona.