Strona:PL Balzac - Historia wielkości i upadku Cezara Birotteau.djvu/76

Ta strona została uwierzytelniona.

mam dla ciebie. Toteż, otrzymasz wysoką nagrodę twojej gorliwości w moich sprawach.
Mówiąc te słowa, kupiec tyleż rósł w oczach własnych co w oczach Popinota; wygłosił je z ową mieszczańską i naiwną emfazą, będącą wyrazem jego fałszywej wielkości.
— Jakto! czyżby pan odgadł moją miłość do...
— Do czego? rzekł olejkarz.
— Do panny Cezaryny.
— Ej chłopcze, bardzo jesteś śmiały, wykrzyknął Birotteau. Ale zachowaj dobrze swoją tajemnicę, przyrzekam ci zapomnieć o niej, a jutro opuścisz mój dom. Nie mam ci tego za złe; tam do djaska! na twojem miejscu, uczyniłbym toż samo. Taka śliczna!
— Och, panie szefie! jęknął subjekt, na którym koszula była mokra, tak się spocił podczas tej rozmowy.
— Mój chłopcze, ta sprawa, to nie jest rzecz jednego dnia; Cezaryna ma własną wolę, matka też ma swoje poglądy. Toteż wejdź w siebie, otrzyj oczy, trzymaj serce na wędzidle i nie mówmy o tem nigdy. Nie rumieniłbym się, mając ciebie za zięcia; bratanek pana Popinot, sędziego przy trybunale pierwszej instancji, siostrzeniec Ragonów! ba, ba, masz wszelkie prawo sięgać tam gdzie inni; ale są tu różne ale, różne jeśli, albowiem... Cóż ty mi strzelasz z taką rzeczą w rozmowie o interesach! Ot, siadaj tu, na tem krześle, i niech supirant ustąpi miejsca subjektowi. Popinot, jesteś mężczyzną? rzekł, patrząc subjektowi w oczy. Czy czujesz odwagę aby walczyć z silniejszym od siebie, zmierzyć się z nim na gołe pięści?
— Tak, panie szefie.
— O cóż chodzi?
— O pogrążenie olejku Makassar! rzekł Birotteau, prężąc się na nogach niby bohater z Plutarcha. Nie łudźmy się, nieprzyjaciel jest silny, dobrze obwarowany, groźny. Olejek Makassar to był interes kapitalnie poprowadzony. Pomysł zręczny. Graniate