Strona:PL Balzac - Historia wielkości i upadku Cezara Birotteau.djvu/87

Ta strona została uwierzytelniona.

zarazem. Skóra jej, jędrna i zdrowa, zwiastowała dziewiczą żywotność. Miała piękne czoło matki, ale rozjaśnione beztroską, pogodą młodej dziewczyny. Niebieskie oczy, wilgotne i świeże, wyrażały tkliwy urok szczęśliwej blondynki. Jeżeli szczęście odejmowało jej główce ową poezję, jaką malarze silą się tchnąć w swoje twory dając im zbyt wiele zadumy, nieokreślona melancholja fizyczna, jaką dotknięte są młode dziewczyny które nigdy nie opuściły macierzyńskiego skrzydła, dawała jej coś idealnego. Mimo delikatnych kształtów, zbudowana była silnie; stopy zdradzały chłopskie pochodzenie ojca, grzeszyła bowiem nieco brakiem rasy, a może i czerwonością rąk, co jest znakiem mieszczańskiego trybu życia. Wcześniej lub później groziła jej zbytnia tusza. Mając sposobność widywać zbliska sporo wykwintnych kobiet, nabrała smaku w tualecie, wyuczyła się paru minek, sposobu mówienia, ruchów które naśladowały damę i zawracały głowę młodym subjektom: Cezaryna zdawała się im bardzo dystyngowana. Popinot poprzysiągł sobie, iż ta albo żadna. Ta nikła blondynka, którą jedno spojrzenie mogło obalić, gotowa rozpłynąć się we łzach za najlżejszą wymówką, była jedyną kobietą zdolną mu wrócić poczucie męskiej wyższości. Urocza ta dziewczyna budziła miłość, nie zostawiając czasu na reflekcje czy posiada dość inteligencji aby ją utrwalić; ale na co zda się to, co w Paryżu nazywa się inteligencją, w sferze, gdzie głównym czynnikiem szczęścia są zdrowy rozsądek i cnota? Moralnie, Cezaryna była portretem matki, nieco udoskonalonym przez staranne wychowanie: lubiła muzykę, rysowała kredką, czytywała panią Cottin i panią Riccoboini, Bernardyna de Saint-Pierre, Fenelona, Rasyna. W kantorze u matki zjawiała się jedynie na kilka chwil przed godziną posiłku, lub aby ją zastąpić w rzadkich wypadkach. Ojciec i matka, jak wszyscy dorobkiewicze, skwapliwie hodujący niewdzięczność w dzieciach wznosząc je powyżej siebie, przesadzali się w ubóstwianiu Cezaryny, która, na szczęście, posiadała rzetelne cnoty mieszczańskie i nie nadużywała ich słabości.