Strona:PL Balzac - Historia wielkości i upadku Cezara Birotteau.djvu/9

Ta strona została uwierzytelniona.
OD TŁUMACZA

I oto, ani wiedzieć kiedy, rozpoczynam drugi pięćdziesiątek[1] tej zaimprowizowanej „Bibljoteki“, której kilkanaście tomów w rękopisie jeszcze czeka swej kolei. Czyżbym już naprawdę miał pozostać na tej benedyktyńskiej (styl p. recenzentów) drodze, na którą wykoleiłem się tak przypadkowo? Tak się czuję stworzony do zupełnie innego rodzaju życia! takim się czuję ptaszeczkiem bożym, zrobionym nato aby ćwierkać sobie nieuczonym głosem na chwałę Stwórcy! Tyle jest we mnie soku, tyle melodji! Coś mnie paraliżuje, coś mi zaciska gardziołko. Szkoda. „Szkoda kwiatów, które więdną w ustroni,

Szkoda męztwa, gdy nie przyjdzie do tarcia...

jak trawestowała Asnyka jedna śliczna pani, której wiele zawdzięczam. Ale — wróćmy do rzeczywistości, przerwał Balzac jednemu z przyjaciół, który mu opowiadał o chorobie siostry: mówmy o Cezarze Birotteau. Natychmiast, mistrzu.

Jeżeli uprzytomnimy sobie społeczeństwo, tak jak się ono odbija w dawnej literaturze francuskiej, widzimy dwa wyraźnie odcinające się od siebie światy. Jeden, to świat rycerzy, kawalerów, kochanków, o bujnych kędziorach, wzniosłem sercu, szlachetnym geście, zdolny do wielkich cnót lub też powabnych występków.

  1. Pisane w r. 1919.