Strona:PL Balzac - Historia wielkości i upadku Cezara Birotteau.djvu/95

Ta strona została uwierzytelniona.

ponieważ artysta, mimo iż nie płaci, upiera się zostać w mieszkaniu. Molineux otrzymuje anonimowe listy, w których ktoś, niewątpliwie Gendrin, grozi mu, iż zamorduje go wieczorem w zaułkach wiodących do jego domu.
— Do tego stopnia, proszę pana, ciągnął, iż pan prefekt policji, któremu zwierzyłem moje utrapienia (skorzystałem ze sposobności aby mu natrącić kilku słów o zmianach jakie należałoby wprowadzić w dotyczącej ustawie), upoważnił mnie do noszenia pistoletów dla osobistego bezpieczeństwa.
Starowina podniósł się z krzesła aby przynieść pistolety.
— Oto są, niech pan patrzy! wykrzyknął.
— Ależ, proszę pana, z mojej strony nie potrzebuje się pan lękać niczego podobnego, rzekł Birotteau, spoglądając na Cayrona z uśmiechem, w którym malowało się politowanie dla takiego człowieka.
Molineux podchwycił to spojrzenie; uraziło go iż spotkał podobny wyraz u dygnitarza, który miał obowiązek chronić podległych mu obywateli. Każdemu innemu byłby przebaczył, Cezarowi nie.
— Panie, odparł sucho, sędzia konsularny cieszący się powszechnym szacunkiem, wice-mer, stateczny kupiec, nie zniżałby się do podobnych małostek, bo to są małostki. Ale, w danej sprawie, chodzi o uzyskanie zgody na przebicie muru od pańskiego gospodarza, hrabiego de Granville, o ustalenie warunków co do przywrócenia muru z końcem najmu; wreszcie, czynsze są niezmiernie niskie, pójdą w górę, plac Vendôme zyska, już zyskuje! mają budować ulicę Castiglione! Wiążę się... wiążę się...
— Kończmyż, rzekł Birotteau zdumiony, o co panu chodzi? Mam na tyle doświadczenia w interesach, aby się domyślać, że te racje zamilkną przed racją wyższego rzędu, pieniędzmi? A zatem, ile pan żąda?
— Tylko tego co słuszne, panie wice-merze. Jaki jest termin pańskiego najmu?