najmu, w Paryżu, nic nie jest obojętne. Ot, miałem lokatora przy ulicy Montorgueil...
— Panie, rzekł Birotteau, za nic bym nie chciał narażać na zwłokę pańskiego śniadania; oto akty, niech je pan uzupełni, godzę się na wszystko czego pan żąda; podpiszemy jutro, przybijmy dziś na słowo, jutro bowiem mój architekt ma rozpocząć roboty.
— Drogi panie, odparł Molineux spoglądając na parasolnika, zapadł już termin, pan Cayron nie chce płacić, dołączymy go do sumy akceptu, aby najem liczył się od stycznia do stycznia. To bardziej okrągło.
— Niech będzie, odparł Birotteau.
— Jeden su od franka odźwiernemu...
— Ależ, rzekł Birotteau, pozbawia mnie pan schodów, wejścia, nie jest zatem słuszne...
— Och! jest pan lokatorem, rzekł roztrzygającym tonem Molineux wstępując na koturny zasad: winien pan jest podatek od drzwi, okien i udział w ciężarach. Skoro porozumieliśmy się co do wszystkiego, niema już trudności. Rozszerza się pan znacznie, jak widzę; interesy idą dobrze.
— Owszem, odparł Birotteau. Ale to z innej przyczyny. Podejmuję kilku przyjaciół, zarówno z powodu uroczystości oswobodzenia terytorjum, co aby uczcić moją promocję do krzyża Legji honorowej...
— Ba, ba; rzekł Molineux, nagroda wielce zasłużona.
— Tak, rzekł Birotteau. Być może, stałem się godny tego osobliwego i królewskiego faworu, zasiadając w trybunale konsularnym i walcząc za Burbonów ma stopniach św. Rocha, 13-go Vendémiaire, gdzie otrzymałem ranę z rąk Napoleona; te tytuły...
— Warte są czynów dzielnych żołnierzy dawnej armji. Wstążeczka jest czerwona, bo maczana jest w przelanej krwi.
Na te słowa, wzięte żywcem z Constitutionela, Birotteau nie mógł się wstrzymać od zaproszenia pana Molineux, który rozpłynął się w podziękowaniach i czuł się bliski przebaczyć kupcowi jego
Strona:PL Balzac - Historia wielkości i upadku Cezara Birotteau.djvu/97
Ta strona została uwierzytelniona.