Strona:PL Balzac - Kobieta porzucona; Gobseck; Bank Nucingena.djvu/109

Ta strona została przepisana.

— Ale, przez wzgląd na naszą znajomość, zadowolę się dwunastoma i pół od sta na... Zawahał się.
— Więc dobrze, tak, dla pana zadowolę się trzynastoma procentami rocznie. Czy to panu odpowiada?
— Owszem, odpowiedziałem.
— Ale, jeżeli to za wiele, brońże się, Grocjuszu.
Nazywał mnie w żartach Grocjuszem.
— Żądając od ciebie trzynastu procent, pełnię moje rzemiosło, ty się zastanów czy możesz tyle zapłacić. Nie lubię ludzi, którzy się godzą na wszelkie warunki. Czy to za wiele?
— Nie, odparłem, dam sobie radę, przysiadując trochę więcej fałdów.
— Ba! rzekł spoglądając na mnie ironicznie z pod oka, klienci zapłacą.
— Nie! do kroć djabłów, krzyknąłem, ja sam.
Wolałbym sobie dać rękę uciąć, niżbym miał obdzierać ludzi ze skóry.
— Dobranoc, rzekł stary.
— Ależ istnieje taryfa na honorarja.
— Niema taryfy, odrzekł, na tranzakcje, na zwłoki, na polubowne ugody. Możesz wówczas liczyć sobie tysiąc franków, sześć tysięcy franków nawet, zależnie od rozmiaru sprawy, za konferencje, za wizyty, za koncepty aktów, za memorjały i całą gadaninę. Trzeba umieć znaleźć takie sprawy. Polecę cię jako najuczeńszego i najzręczniejszego z adwokatów, przyślę ci tyle tego rodzaju proce-