Strona:PL Balzac - Kobieta porzucona; Gobseck; Bank Nucingena.djvu/121

Ta strona została przepisana.

zgrozy patrząc na jej mordercę, na tego młodego chłopca którego czoło było tak jasne, usta tak świeże, uśmiech tak uroczy, zęby tak białe, postać podobna do anioła. Stali w tej chwili oboje przed swoim sędzią, który się im przyglądał tak, jak stary dominikanin w szesnastym wieku musiał spoglądać na tortury dwojga Maurów w podziemiach Inkwizycji.
— Proszę pana, czy istnieje sposób spieniężenia tych oto djamentów, ale zastrzegając sobie prawo odkupienia ich, rzekła drżącym głosem podając puzderko.
— Owszem, pani, rzekłem wtrącając się do rozmowy i pokazując się.
Spojrzała na mnie, poznała mnie, zadrżała widocznie i rzuciła mi spojrzenie, które znaczy w każdym kraju: Milcz!
— Jestto, ciągnąłem dalej, akt, który nazywamy sprzedażą z prawem odkupu; układ, który polega na przelaniu własności ruchomej lub nieruchomej, na czas określony, po upływie którego, można wrócić do posiadania rzeczonego przedmiotu, za zwrotem umówionej kwoty.
Odetchnęła swobodniej. Hrabia Maksym zmarszczył brwi, bał się że w takim razie lichwiarz da niższą kwotę za djamenty, przedmiot mogący ulec zniżce. Gobseck, wciąż nieruchomy, wziął lupę i oglądał w milczeniu garnitur. Gdybym żył sto lat, nie zapomnę obrazu, jaki przedstawiała jego twarz. Blade policzki zabarwiły się; oczy, w których zdawał się odbijać połysk kamieni, błyszczały niena-