Strona:PL Balzac - Kobieta porzucona; Gobseck; Bank Nucingena.djvu/135

Ta strona została przepisana.

Łzy stanęły mu w oczach, uścisnął mi rękę mówiąc:
— Nie znałem pana jeszcze dosyć. Sprawił mi pan równocześnie przykrość i radość. Oznaczymy udział tych dzieci punktem kontr-rewersu.
Odprowadziłem hrabiego aż do drzwi. Zdawało mi się, że widzę w jego rozjaśnionych rysach uczucie zadowolenia z tego aktu sprawiedliwości.
— Oto, panno Kamillo, jak młode kobiety staczają się w przepaść. Wystarczy czasami jednego kontredansa, jednej aryjki zaśpiewanej przy fortepianie, jednej wycieczki na wieś, aby sprowadzić straszliwe nieszczęścia. Biegnie się za pochlebnym głosem próżności, dumy, na wiarę jednego uśmiechu, albo przez szaleństwo, przez nieopatrzność! Hańba, zgryzota i nędza, oto trzy furie, w których ręce musi niechybnie dostać się kobieta z chwilą gdy przekroczy granice...
— Biedna Kamilla upada z senności, rzekła wicehrabina przerywając adwokatowi. Idź, dziecko, idź spać, twoje serduszko nie potrzebuje straszliwych obrazów aby pozostać czystem i uczciwem.
Kamilla de Grandlieu zrozumiała matkę i wyszła.
— Trochę pan za daleko zaszedł, kochany panie Derville, rzekła wicehrabina; adwokat nie jest matką rodziny ani kaznodzieją.
— Ależ gazety są tysiąc razy więcej...
— Poczciwy Derville! przerwała mu wicehrabina, nie poznaję pana. Czyż pan sądzi, że moja