Strona:PL Balzac - Kobieta porzucona; Gobseck; Bank Nucingena.djvu/142

Ta strona została przepisana.

wyzyskać, a wówczas wszczęłyby się nieskończone procesy między nią a Gobseckiem. Znałem natyle lichwiarza, aby wiedzieć, że za nic nie oddałby majątku hrabinie, a było dosyć materjału spornego w tym rewersie, którym prawnie mogłem się posłużyć wyłącznie ja. Chciałem uprzedzić tyle nieszczęść i poszedłem drugi raz do hrabiny.
— Zauważyłem, proszę pani, rzekł Derville poufnym tonem do wicehrabiny de Grandlieu, że istnieją pewne objawy moralne, na które nie dość zwracany uwagę. Będąc z natury obserwatorem, analizowałem bezwiednie sprawy z któremi mam do czynienia, a w których namiętności grają tak żywo. Otóż, wciąż z nowem zdumieniem podziwiałem fakt, że dwaj przeciwnicy zawsze prawie zgadują nawzajem swoje tajemne zamiary i myśli. Zdarza się czasem między dwoma wrogami to samo jasnowidzenie, ta sama siła wewnętrznego wzroku, co między dwojgiem kochanków, czytających wzajem w swoich duszach. Toteż, kiedy znaleźliśmy się z hrabiną oko w oko, odrazu pojąłem przyczynę antypatji jaką czuje do mnie, mimo że pokrywała swoje uczucie najwyszukańszą uprzejmością. Byłem dla niej narzuconym powiernikiem, otóż niesposób aby kobieta nie nienawidziła człowieka przed którym musi się rumienić. Co do niej, odgadła, że, o ile jestem człowiekiem w którym jej mąż położył zaufanie, bądź co bądź nie oddał mi jeszcze swego majątku.
Rozmowa nasza, której nie będę tu powtarzał, została mi w pamięci jako jedna z najniebezpiecz-