Strona:PL Balzac - Kobieta porzucona; Gobseck; Bank Nucingena.djvu/151

Ta strona została przepisana.

pokryty był szczątkami, kilka sprzętów i tek było wyłamanych; wszystko nosiło ślady jej zuchwałej ręki. O ile zrazu poszukiwania były daremne, postawa jej i podniecenie kazały mi przypuszczać, że odnalazła w końcu tajemnicze papiery. Rzuciłem okiem na łóżko, i z instynktem jaki nam daje doświadczenie zawodowe odgadłem co się działo. Trup hrabiego leżał za łóżkiem prawie w poprzek, z nosem w materacach, pogardliwie rzucony jak jedna z papierowych kopert leżących na podłodze; i on także był tylko kopertą... Zesztywniałe i martwe członki dawały mu coś pociesznie okropnego. Umierajacy ukrył zapewne kontrrewers pod poduszką, jakgdyby chcąc go ubezpieczyć przed wszelkim zamachem aż do swojej śmierci. Hrabina odgadła myśl męża, która zresztą wypisana była w ostatnim jego geście, w skurczu zakrzywionych palców. Poduszka leżała u stóp łóżka, jeszcze była na niej odciśnięta stopa hrabiny; u jej nóg, koło niej, ujrzałem papier z kilkoma pieczęciami hrabiego, podniosłem go żywo i przeczytałem napis wskazujący że zawartość przeznaczona była do moich rąk. Zmierzyłem hrabinę oczyma z przenikliwą surowością sędziego który bada przestępcę. Ogień na kominku pochłaniał papiery. Słysząc że wchodzimy, hrabina wrzuciła je w płomienie, myśląc, z pierwszych słów rozporządzenia które uzyskałem na korzyść jej dzieci, iż niszczy testament pozbawiający je majątku. Nieczyste sumienie i mimowolna zgroza jaką zbrodnia budzi w przestępcy odjęły jej zdolność rozwagi. Widząc się zaskoczo-