Haiti. Spryt Gobsecka stworzył agencję dla eskontowania wierzytelności kolonistów lub ich spadkobierców, pod nazwiskiem Werbrusta i Gigonneta, z którymi dzielił się zyskiem, nie włożywszy żadnego kapitału, gdyż doświadczenie jego policzono mu za udział. Agencja ta, to był rodzaj dystylarni, gdzie wyciskało się wierzytelności ludzi ciemnych, nieufnych, lub tych których prawa były sporne. Jako likwidator, Gobseck umiał traktować z wielkimi właścicielami, którzy, bądź to aby wyjednać wysokie oszacowanie swoich praw, bądź aby je szybko zrealizować, ofiarowywali mu podarki proporcjonalne do swoich majątków. Tak więc, podarki były rodzajem procentu od sum, których niepodobna mu było zagarnąć; ajencja zaś wydawała mu na łup kwoty drobne, wątpliwe, wreszcie wierzytelności ludzi którzy woleli spłatę natychmiastową, choćby minimalną, od niepewnych odszkodowań republiki. Gobseck był nienasyconym wężem boa tej wielkiej afery. Co rano pobierał swoje haracze i przyglądał się im, niby minister nababa nim się namyśli podpisać ułaskawienie. Gobseck brał wszystko, od koszyka ryb jakiegoś biedaka, aż do sreber bogaczy i złotych tabakierek spekulantów. Nikt nie wiedział, co się działo z temi podarkami płynącemi do rąk starego lichwiarza. Wszystko wchodziło do domu, nic nie wychodziło.
— Słowo uczciwości, mówiła mi odźwierna, moja stara znajoma, on chyba łyka to wszystko, ale biedaczek nie tyje od tego, bo chudy jest, i suchy jak to ptaszysko na moim zegarze.
Strona:PL Balzac - Kobieta porzucona; Gobseck; Bank Nucingena.djvu/155
Ta strona została przepisana.