Strona:PL Balzac - Kobieta porzucona; Gobseck; Bank Nucingena.djvu/168

Ta strona została przepisana.

— Dziś, ma Czterdzieści tysięcy franków renty, odparł Finot; obie siostry wyposażył hojnie i wydał świetnie za mąż, matce zaś zostawił dożywocie...
— W r. 1827, rzekł Blondet, widywałem go jeszcze bez grosza.
— Och! w 1827, rzekł Bixiou.
— No i dziś, podjął Finot, widzimy go na drodze do zostania ministrem, parem Francji, wszystkiem czem zechce! Od trzech lat skończył przyzwoicie z Delfiną, ożeni się jedynie na upatrzonego, a on może dostać pannę z najlepszej rodziny, ba! Ten chłopak miał dobry węch aby się zakochać w kobiecie bogatej.
— Moi drodzy, uwzględnijcie łagodzące okoliczności, rzekł Blondet; chłopiec dostał się w łapy sprytnego człowieka, ledwie wyszedłszy ze szponów nędzy.
— Ty znasz dobrze Nucingena, rzekł Bixiou; otóż, w pierwszych czarach, Delfina i Rastignac mieli go za poczciwca; zdawało się że żona to dla niego w domu zabawka, ozdóbka. I oto co go dla mnie czyni człowiekiem z jednej sztuki: Nucingen nie kryje się z tem i powiada głośno, że żona jest dla niego szyldem jego majątku, rzeczą nieodzowną, ale drugorzędną w gorączkowem życiu polityka i finansisty. Powiedział przy mnie, że Bonaparte był głupi jak przeciętny łyk w stosunku do Józefiny, i że, skoro miał odwagę użyć jej jako stopnia, śmieszny był czyniąc z niej towarzyszkę życia.