Strona:PL Balzac - Kobieta porzucona; Gobseck; Bank Nucingena.djvu/173

Ta strona została przepisana.

niemoralnemi jedna jak i druga, niema możliwego pojednania. Wedle mnie, ludzie, którzy obawiają się absolutnego związku, sądzą niewątpliwie że kiedyś się on skończy, a wówczas djabli wzięli złudzenie! Namiętność, która nie wierzy w to że jest wieczna, jest wstrętna. (Uważacie: Fenelon najczystszej wody!) Toteż, ludzie którzy znają świat, bywalcy, ludzie dystyngowani, ludzie w pięknych rękawiczkach i krawatach, którzy nie wstydzą się zaślubić kobiety dla majątku, głoszą konieczność zupełnego rozdziału interesów i uczuć. Drudzy, to warjaci którzy kochają, którzy myślą że są sami na świecie ze swą kochanką! Dla tych, miliony to błoto; rękawiczka, kamelja którą nosiło ich bóstwo, warte są miliony! O ile nie złapiecie ich nigdy na trwonieniu szpetnego metalu, znajdziecie w zamian u nich szczątki kwiatów przechowane w pięknych cedrowych szkatułkach! Nie rozróżniają się już jedno od drugiego. Dla nich, nie istnieje już ja. TY, oto ich wcielone Słowo. Cóż chcecie, czy wytępicie tą sekretną chorobą serca? Są głupcy, którzy kochają bez wszelkiej rachuby, i są mędrcy, którzy rachują kochając.
— Bixiou jest wzniosły, wykrzyknął Blondet. Cóż na to Finot?
— Wszędzie indziej, odparł Finot przybierając pozę, byłbym zdania gentlemenów; ale tutaj myślę...
— Jak bezecni hultaje, z którymi masz zaszczyt się znajdować, odparł Bixiou.
— Na honor, tak, rzekł Finot.