Strona:PL Balzac - Kobieta porzucona; Gobseck; Bank Nucingena.djvu/174

Ta strona została przepisana.

— A ty? rzekł Bixiou do Couture’a.
— Dzieciństwa, wykrzyknął Couture. Kobieta, która nie czyni ze swego ciała stopnia aby pomóc dojść do celu ukochanemu mężczyźnie, to kobieta która ma serce tylko dla siebie.
— A ty, Blondet?
— Ja działam.
—Otóż, podjął jadowicie Bisiou, Rastignac nie był waszego zdania. Brać a nie oddać, to rzecz ohydna, a nawet nieco lekkomyślna; ale brać, aby mieć prawo naśladować monarchę, oddając stokrotnie, to czyn rycerski. Tak myślał Rastignac. Rastignac czuł się głęboko upokorzony swoją wspólnością interesów z Delfiną; mogę mówić o jego żalach, widziałem jak ze łzami w oczach biadał nad swem położeniem. Tak, płakał naprawdę!... po kolacji. Otóż, waszem zdaniem...
— Et, ty sobie kpisz z nas, rzekł Finot.
— Ani trochę. Chodzi o Rastignaka, którego cierpienie byłoby wedle was dowodem jego zepsucia, znaczyło bowiem że nie dość kochał Delfinę! Ale co chcecie? biedny chłopak miał ten cierń w sercu. To jest szlachcic bardzo zepsuty, a my jesteśmy cnotliwi artyści. Zatem, Rastignac chciał wzbogacić Delfinę, on biedny, ją bogatą! I czybyście uwierzyli?... Udało mu się. Rastignac, który byłby się bił jak Jarnac, przeszedł wówczas do opinji Henryka II, w myśl swego wielkiego słowa: „Niema absolutnej cnoty, są tylko okoliczności“. To się łączy z historją jego majątku.
— Powinienbyś zacząć opowiadać, zamiast