Strona:PL Balzac - Kobieta porzucona; Gobseck; Bank Nucingena.djvu/181

Ta strona została przepisana.

ich jedyny fach; ale nie wracajmy już do tego, powiedzieliśmy już, to haniebne! Strzelał dobrze z pistoletu, jeździł świetnie konno, bił się o głupstwo i nie zabił przeciwnika. Czy wiecie, że, aby pokazać z czego składa się szczęście całkowite, czyste, bez chmurki, w dziewiętnastym wieku w Paryżu, i szczęście młodego człowieka lat dwudziestusześciu, trzeba wejść w nieskończenie małe drobiazgi życia? Szewc znał nogę Beaudenorda i robił mu świetne obuwie, krawiec ubierał go z entuzjazmem. Godfryd nie seplenił, nie zarywał z gaskońska ani z normandzka, mówił czysto i poprawnie, i doskonale wiązał krawat, jak Finot. Spowinowacony z margrabią d’Aiglemont, swoim opiekunem (był sierotą bez ojca i matki, też szansa!), mógł bywać i bywał u bankierów nie drażniąc tem arystokratycznych salonów, na szczęście bowiem młody człowiek ma prawo rządzić się jedynie własną przyjemnością, pędzić tam gdzie się bawią, i uciekać od ponurych kątów gdzie kwitnie zgryzota. Wreszcie, był szczepiony (ty mnie rozumiesz, Blondet). Mimo tych wszystkich przewag, mógłby się czuć bardzo nieszczęśliwym. Hehe! szczęście ma to nieszczęście, że udaje coś absolutnego: pozór, który każe tylu dudkom pytać: „Co to jest szczęście“? Kobieta bardzo inteligentna mówiła: „Szczęście jest tam, gdzie się je kładzie“.
— Głosiła smutną prawdę, rzekł Blondet.
— I moralną, dodał Finot.
— Arcymoralną! Szczęście, jak cnota, jak zło, to pojęcia względne, odparł Blondet. Toteż la