Strona:PL Balzac - Kobieta porzucona; Gobseck; Bank Nucingena.djvu/183

Ta strona została przepisana.

za ubranie u krawca który w końcu, jak Francja, postradałby doń sympatję. Słowem, mógłby być biedny! Nędza psuje szczęście młodego człowieka, który nie ma naszych filozoficznych poglądów o zlaniu interesów. Czyż to nie znaczy mieć jedną nogę skostniałą jak moja w tej chwili od sąsiedztwa drzwi, a drugą spaloną od kominka? Mam nadzieję że mnie rozumiecie, i że znalazłem echo w kieszeni twojej kamizelki, Blondet? Między nami mówiąc, dajmy pokój sercu, fatalnie wpływa na inteligencję. Jedźmy dalej! Godfryd de Beaudenord posiadał tedy szacunek swoich dostawców, bo jego dostawcy otrzymywali dość regularnie pieniądze. Kobieta bardzo inteligentna, już wspomniana, a której nie można wymienić, gdyż, dzięki swemu brakowi serca, żyje...
— Kto to taki?
— Margrabina d’£spard! Powiadała, że młody człowiek powinien mieszkać w antresoli, nie mieć w domu nic coby trąciło gospodarstwem, ani kucharki, ani kuchni, mieć za całą usługę starego lokaja i nie zdradzać żadnej pretensji do urządzania się. Wedle niej, wszelki inny obyczaj jest w złym smaku. Godfryd de Beaudenord, wierny temu programowi, mieszkał przy quai Malaquais, w antresoli; mimo to, zmuszony był mieć pewne podobieństwo z żonkosiami, stawiając w swoim pokoju łóżko, zresztą tak wązkie, że mało w niem przebywał. Angielka, któraby weszła przypadkiem do niego, nie znalazłaby tam nic improper. Finot znów sobie każe tłumaczyć wielkie prawo improper, władające