Strona:PL Balzac - Kobieta porzucona; Gobseck; Bank Nucingena.djvu/185

Ta strona została przepisana.

— Kiedy się pomyśli, że są we Francji cymbały pragnący wprowadzić do nas uroczyste głupstwa, jakie Anglicy robią u siebie z ową wspaniałą zimną krwią, rzekł Blondet, ciarki przechodzą człowieka który widział Anglję i który pamięta uroczy i pełen wdzięku obyczaj francuski. W ostatnich czasach, Walter Scott, który nie śmiał malować kobiet takiemi jak są z obawy aby nie być improper, kajał się, iż stworzył piękną postać Elfie w Więzieniu Edynburskiem.
— Chcesz nie być improper w Angji? rzekł Bixiou do Finota.
— No jak? spytał Finot.
— Idź do Tuilleryj zobaczyć tego marmurowego strażaka, którego rzeźbiarz nazwał Temistoklesem, i staraj się chodzić jak posąg komandora, a nie będzięsz nigdy improper. Otóż, szczęście Godfryda stało się kompletnem przez najściślejsze zastosowanie wielkiego prawa improper. Oto jak.. Miał tygrysa, nie grooma, jak piszą ludzie nie mający pojęcia o szyku. Tygrys jego był to mały Irlandczyk, nazwiskiem Paddy, Joby, Toby (jak wolicie), trzy stopy wzrostu, dwadzieścia cali szeroki, buzia łasicy, nerwy jak stal moczona w dżinie, zwinny jak wiewiórka, powożący ze zręcznością która go nie zawiodła nigdy ani w Londynie ani w Paryżu; oko jaszczurcze, sprytne jak moje, jeździł konno jak stary Frankoni, włosy blond jak u rubensowej dziewicy, buzia czerwona, fałszywy jak monarcha, kuty jak stary kauzyperda, liczący dziesięć lat wieku, słowem istny kwiat